środa, 28 stycznia 2015

Wbrew sobie

Są takie dni w tygodniu, gdy nic mi się nie układa i jak na złość wypada wszystko z rąk” to cytat jednej piosenek Urszuli Sipińskiej i ma to odniesienie i do moich dni. Są takie momenty, kiedy mam dość i poczucie, że całego mojego optymizmu i pozytywnego myślenia nie starcza mi na naprawienie tego, co się właśnie wali na moją głowę. Wtedy niestety wraca schemat mojego dawnego, współuzależnieniowego myślenia o tym, że jestem bezsilna, beznadziejna i nie warto się starać. Mam ochotę w takich momentach znowu schować się w stereotyp „chodzącego nieszczęścia” i przestać odczuwać; przestać myśleć, przestać pytać. Ale jednocześnie jestem teraz na nowej drodze, na której niczym drogowskaz pojawiają się myśli, że ciągłe użalanie się nad sobą, krytykowanie siebie, nawrzucanie sobie i zdołowanie się to prosta droga do autodestrukcji i prowadzi donikąd: do braku celu, braku perspektyw i pustki.

piątek, 23 stycznia 2015

Krowa Kalego

Nie ukrywam, że odkąd weszłam na drogę rozwoju, stałam się obserwatorką życia. Swojego i innych, bo wszystkie te nici są powiązane.

I dzisiaj chciałabym się odnieść do obserwacji z życia innych. Prasa jest pełna nienawiści, pesymizmu i wzajemnych oskarżeń, bo dobre wiadomości się kiepsko sprzedają. W zależności od poglądów politycznych, od poglądów dotyczących wiary i niewiary, od preferencji moralnych i seksualnych, pojawiają się różne grupy polityczne i społeczne, które się wzajemnie zwalczają, a każda uważa, że tylko jej poglądy są słuszne. Oprócz radykalnych odłamów są także i umiarkowane, o których myślałam, że są otwarte na dyskusje i funkcjonują zdroworozsądkowo.

wtorek, 20 stycznia 2015

Cukier i pieprz


Cierpienie nie uszlachetnia, cierpienie unieszczęśliwia. 

Już kiedyś pisałam o cierpieniu, właśnie w kontekście utartego przez lata przekonania, że aby być szlachetnym człowiekiem, trzeba być naznaczonym cierpieniem. A jakby na potwierdzenie tego stereotypu wkładano mi do głowy życiorys Mickiewicza, który cierpiał za miliony, Chopina usychającego na emigracji czy ostatnio papieża zmagającego się z Parkinsonem. Oczywiście z faktami dyskutować nie mam zamiaru, ale moim skromnym zdaniem, to, że ci ludzie stali się przykładami patriotyzmu i wielkości, to nie kwestia cierpienia tylko charakteru. Uważam, że wcale nie trzeba cierpieć za innych, za grzechy, za ideę, aby móc być szczęśliwym i dawać szczęście innym. Powiedziałabym, że jest wręcz przeciwnie, zmaganie się z cierpieniem odbiera energię i odciąga od czynienia rzeczy wielkich i mniejszych.

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Pogoda ducha

Znów drobny spór, barometr zjeżdża w dół 
Prywatne niebo już mgłą się zasnuwa
Tak bym chciała mieć prognozę naszych serc
Na życie, miesiąc, dzień mapę prognoz


Stan pogody, wyk. Anna Jurksztowicz, tekst: Jacek Cygan

Pogodę ducha chyba przewidzieć jest równie trudno jak tą za oknem. A może nawet i trudniej, bo o ile przewidywaniem tego co jest za oknem mogą się zajmować meteorolodzy, to prognozę naszej pogody ducha musimy odczytywać samodzielnie.

środa, 7 stycznia 2015

Uroki narzekania

Wczoraj zostałam zaproszona do udziału w wydarzeniu "Tydzień bez narzekania" Idea bardzo mi się spodobała, gdyż mogę się sobie przyjrzeć właśnie pod kątem marudzenia i urągania na istniejący stan rzeczy. Tak, tak, warto zadać sobie to właśnie pytanie: czy ja w ogóle narzekam? Jestem realistką i nie będę twierdzić, że nie zdarza mi się to czasem, chociaż staram się nie przesadzać. Nawet optymistka może od czasu do czasu stwierdzić, że jest jej źle. Po drugie oczywiście ten temat stał się dla mnie źródłem do przemyśleń i refleksji, właśnie dotyczących narzekania. Bo właściwie, czym jest to nasze narzekanie i czy tylko traktować je, jako przywarę narodową, czy może jednak istnieje jakiś inny punkt widzenia?

piątek, 2 stycznia 2015

Zestawienia przeciwstawne

Nowy dzień przywitał mnie deszczem. Pierwsze zdanie posta, całkiem jakbym za wiersz miała się zabrać. I to jest już pierwsza pozytywna rzecz, jaką mogę napisać. Żeby nie dodać: jedyna. 

Bowiem, gdy dzień zaczyna się tak jak dzisiejszy, to naprawdę spędzenie go pod kołderką przed telewizorem z ciepłym kubkiem kakao wydaje się bardzo kuszącą perspektywą. Ba, nawet mogłabym udowodnić, że robię coś dobrego dla siebie, bo wypoczywam i nie narażam się na zaziębienie uprawiając jakieś spacery. Ale mojej podświadomości to się bardzo nie spodobało. Wręcz słyszałam jak mi w głowie precyzuje zarzut: takie gadki to ty zostaw dla męża. Sama siebie chcesz oszukiwać? Wiesz do czego to Cię doprowadzi? Przypomnij sobie do czego zaprowadziło Cię budowanie sobie takich iluzji? Chcesz naprawdę do tego wrócić? Zaczęłam zastanawiać się czy moja podświadomość naprawdę zamieniła się w psa Baskervilów? Ona jest gorsza od mojej terapeutki z tym przypominaniem mi samej jak działają mechanizmy współuzależnienia. Sama do końca nie wiem, czy powinnam się z tego cieszyć? Wydaje mi się, że tak, ale czasami chciałbym ją wyłączyć. Szczególnie po kolejnym spojrzeniu za okno. Jednak pozostałam wierna swojej filozofii życiowej i wybrałam się z wizytą, część drogi pokonując pieszo, co było kompromisem między pogodą a podświadomością. I jak zwykle mogę powiedzieć, że nie pożałowałam swojej decyzji.

czwartek, 1 stycznia 2015

Idzie NOWE

Dziś jest taki dość specyficzny dzień, kiedy zmiana daty w kalendarzu wywołuje chęć zmiany swojego życia. Kiedyś trzeba bowiem zacząć, jak nie od poniedziałku, to od nowego roku. 

Ja swoje plany odnośnie nowego roku sprecyzowałam w listopadzie, a potem mapę marzeń starannie wykleiłam przed świętami, kiedy nastąpiła wyjątkowa koniugacja słońca i księżyca. Jednak wstałam dziś rano, jakoś naładowana pozytywnie do świata. Z ogromną chęcią jakiegoś działania.Pierwsze, co mnie zaskoczyło to widok za oknem, bo zasypiając wczoraj zostawiłam biały krajobraz, a dziś po śniegu, niemal nie ma śladu. Z jednej strony trochę żal, bo było tak jasno i świeżo, ale z drugiej strony, mróz i lód jakoś nie sprzyjał bardzo długim spacerom. Więc nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Moja babcia zawsze mawiała: jaki pierwszy dzień nowego roku, taki cały rok, więc spędzaj go miło. Zapamiętałam tą radę. To bardzo dobra rada na nowy dzień, bowiem kaca nie mam, głowa mnie nie boli, wyspana w zasadzie też jestem, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby rok zacząć w przyjemny sposób.