środa, 22 lipca 2015

Pusta kartka


Wena twórcza czasami pakuje walizki i wyjeżdża na wakacje.

Ostatnimi czasy skupiłam się na dbaniu o zdrową sylwetkę i zaniedbałam inne zakładki na blogu. Oczywiście z powodzeniem mogłabym napisać kolejne kilka artykułów o byciu zdrowym, ale chciałam napisać o rozwoju osobistym. I nagle dopadł mnie syndrom pustej kartki. Doszłam do wniosku, że moja wena twórcza miała dość odchudzania i mnie opuściła. I jak sobie tutaj poradzić w takiej sytuacji? Oczywiście pierwsze co przyszło mi do głowy to przejrzeć listę inspirujących tematów w moim czarodziejskim notesie. Pierwsze słowa, jakie wpadły mi w oko, brzmiały: to wybór, a nie przypadek decyduje o… I tutaj się zatrzymam. A może właśnie moim dzisiejszym wyborem będzie pusta kartka?
czytaj dalej

piątek, 17 lipca 2015

Kodeks Pozytywnego Życia




Gdy pierwszy raz przeczytałam zaproponowany temat, nie myślałam o samurajach, tylko o „Piratach z Karaibów”. Ich piracki kodeks pojawiał się w każdej z części. Pierwszy raz, gdy panna Swan trafiając na Czarną Perłę, powiedziała: chcę paktować, przez co stała się nietykalna. Ponieważ KODEKS to PRAWO. I każdy pirat nosił go w sercu, sumiennie przestrzegając. Podważenie kodeksu jako źródła prawa kończyło się zastrzeleniem przez Strażnika Kodeksu.
Nie wiem skąd mi się wzięło wspomnienie piratów, bo do dwudziestego pierwszego wieku na pewno nie pasuje, ale widać moja intuicja ma takie właśnie skojarzenia. Być może dlatego, że piraci w obecnym stuleciu żadnego kodeksu nie przestrzegają. A może dlatego, że po prostu uwielbiam „Piratów z Karaibów” i to każdą część. Kodeks piratów był krótki, jasny i regulował wszystkie ważne sprawy, jak hierarchia władzy, udział w łupach, traktowanie zakładników i lojalność wobec kamratów. Ale czy ja osobiście mam jakiś zbiór zasad, którymi się w życiu kieruję? Właściwie zgadzam się z większością dekalogu: szacunek, miłość, uczciwość, wierność, lojalność, asertywność to bardzo ważne dla mnie wartości. Ale to bardziej mi pasowało do edycji o priorytetach. Ale czy mam jakiś zbiór zasad spisanych jak na kodeks przystało? Może nie są oprawione w skórę, ale spisane są. Zasłyszane, wyczytane, wykoncypowane po dyskusjach, udostępniane na facebooku – złote myśli i cytaty, które dotarły do mnie tak głęboko, że zostały zapisane w moim notesie.

poniedziałek, 13 lipca 2015

Choroba rodzinna


Choruje się w samotności, zdrowieje w grupie

Każdy w najbliższym otoczeniu ma prawdopodobnie kogoś, kto zmaga się z problemami uzależnień, współuzależnień, depresji czy innych schorzeń prowadzących do destrukcyjnego myślenia o sobie. Często problemy są nieuświadomione, bo trudno nazywać je po imieniu. Największym problemem dla takich osób jest samotność w walce z nałogiem, chorobą. Ale samotność ta, nie wynika z braku towarzystwa, bo rodziny często są obok, jest to samotność dźwigania ciężaru. Poczucie osamotnienie, izolacji, niezrozumienia, albo bycia ciężarem. Kiedy najbliższy człowiek, którego się kocha, z którym wiążemy się do końca życia nie rozumie, a może nawet nie chce zrozumieć istoty trudności. Pozostaje obojętny, nie chce wspierać w sposób, jakiego oczekujemy, podchodzi do problemu na zasadzie: mnie to nie dotyczy, ty się lecz

sobota, 4 lipca 2015

Rower na receptę


Jazda rowerem wpływa nie tylko na kondycje, ale również na psychikę.
Od kilku dni jest ciepło, więc codziennie jeżdżę rowerem, co sprawia mi dużo radości, przyjemnie chłodzi, troszkę opala i odchudza. Wiatr we włosach, słońce na twarzy i uśmiech na widok przyrody jest uniwersalnym panaceum na spadki nastroju. Jazda rowerem pobudza moje krążenie, zawsze sobie powtarzam, że robię to dla swojego serca, gdyż regularny trening przekłada się na obniżenie tętna spoczynkowego. Robię to też dla swojej oponki, gdyż jazda rowerem jest ćwiczeniem aerobowym, dzięki któremu pobudzam organizm do spalanie tłuszczu.Czytaj dalej →

Trudna prawda



Poniedziałek to najlepszy dzień na stawienie czoła swoim „ogonom”.

Dziś postanowiłam zrobić to, co już długo odkładałam nie mogąc się zmobilizować i szczerze mówiąc zajęło mi to cały dzień. Jedną z tych rzeczy było wybranie się do klubu anonimowych żarłoków. Chodziło mi to już po głowie od dłuższego czasu, ale nie do końca byłam pewna czy chcę, czy moje problemy z jedzeniem są wystarczające do uznania je za uzależnienie i jaka jest różnica między AŻ a Al-Anon. Ale uczestnictwo w maratonie popchnęło mnie i do zrobienia tego kroku.
Czytaj dalej →