Potrzeba bezpieczeństwa należy do elementarnych potrzeb
człowieka i w piramidzie potrzeb Maslowa zajmuje miejsce tuż nad potrzebami
fizjologicznymi.
Czasami obie te grupy potrzeb tak bardzo się ze sobą zazębiają, że trudno ocenić, którą z potrzeb zaspakajamy. Ogólnie jako bezpieczeństwo określa się spokój związany z bezpieczeństwem ekonomicznym, fizycznym, emocjonalnym. Potrzebę bezpieczeństwa także uwzględniają wszelkie kodeksy prawne, handlowe i wiele programów politycznych. Poczucie bezpieczeństwa jest bardzo ważne, aby iść w rozwoju osobistym naprzód. Bez tego poczucia trudno zaspakajając potrzeby społeczne, intelektualne, samorealizacji. Bo bez trudu mogę postawić argument, że raczej nie zacznę zachwycać się powieścią Moliera, gdy nad głową szaleje burza. Wydaje się pozornie, że jeśli ktoś ma własny kawałek dachu nad głową i źródło utrzymania, też może czuć się bezpiecznie, ale to tylko pozorne wrażenie. Gdyby tak było, ludzie nie uciekali by z własnych mieszkań, od własnych rodzin w rozmaite „poprawiacze nastroju”.
Szeroko pojęta przemoc fizyczna, czy znęcanie się emocjonalne to tylko szczyt góry lodowej. Jeśli mąż bije, kopie, gwałci, znieważa, zabiera pieniądze; nie dziwi, że kobieta się w domu nie czuje bezpieczna. Ale mój mąż mnie nigdy nie uderzył, nigdy nie nazwał zdzirą i pieniędzy siłą nie odbierał, a mimo to każdego dnia bałam się obudzić.
Czasami obie te grupy potrzeb tak bardzo się ze sobą zazębiają, że trudno ocenić, którą z potrzeb zaspakajamy. Ogólnie jako bezpieczeństwo określa się spokój związany z bezpieczeństwem ekonomicznym, fizycznym, emocjonalnym. Potrzebę bezpieczeństwa także uwzględniają wszelkie kodeksy prawne, handlowe i wiele programów politycznych. Poczucie bezpieczeństwa jest bardzo ważne, aby iść w rozwoju osobistym naprzód. Bez tego poczucia trudno zaspakajając potrzeby społeczne, intelektualne, samorealizacji. Bo bez trudu mogę postawić argument, że raczej nie zacznę zachwycać się powieścią Moliera, gdy nad głową szaleje burza. Wydaje się pozornie, że jeśli ktoś ma własny kawałek dachu nad głową i źródło utrzymania, też może czuć się bezpiecznie, ale to tylko pozorne wrażenie. Gdyby tak było, ludzie nie uciekali by z własnych mieszkań, od własnych rodzin w rozmaite „poprawiacze nastroju”.
Szeroko pojęta przemoc fizyczna, czy znęcanie się emocjonalne to tylko szczyt góry lodowej. Jeśli mąż bije, kopie, gwałci, znieważa, zabiera pieniądze; nie dziwi, że kobieta się w domu nie czuje bezpieczna. Ale mój mąż mnie nigdy nie uderzył, nigdy nie nazwał zdzirą i pieniędzy siłą nie odbierał, a mimo to każdego dnia bałam się obudzić.
Analizując ostatnio problem własnego poczucia bezpieczeństwa
oraz czynników, które to poczucie wzmacniają, doszłam kolejny raz do pojęcia
równowagi. O jednej stronie mogę wymienić bezpieczeństwo, które dają mi inni:
stabilizacja finansowa, wynikająca z zewnętrznych źródeł zarobkowania, oparcie
w innym człowieku (przyjaźń) i zaufanie innym ludziom, chociażby kierowcy
autobusu czy wytwórcy żywności. Po drugiej zaś stronie znajduję się ja i
zaufanie do siebie. Chociaż na pierwszy
rzut oka wydaje się, żę bardziej w życiu polegam na innych, jednak zaufanie do
siebie bardzo wzmacnia moją harmonię wewnętrzną. Mój kawałek rzeczywistości, w
którym czuję się bezpiecznie, zależy ode mnie, od posiadania własnych emocji,
od wartości, które uważam za ważne, od akceptacji moich uczuć. Lęk nie
przybliża mnie do poczucia bezpieczeństwa, ale to co zrobię z tym lękiem już
tak. Cieszę się, że mam w otoczeniu osoby, które mnie wspierają i mi pomagają,
za co jestem i ogromnie wdzięczna. Ale gdybym nie umiała polegać na sobie i wierzyć w siebie, opierając się tylko na innych nie umiałabym się wyzwolić z
niektórych lęków i fobii.
Kiedyś żyłam w poczuciu bezradności, bo dominowało we mnie
przekonanie, że ja sama sobie nie poradzę, ani ze sobą, ani z życiem, ani z
moim alkoholikiem. Czułam się tak beznadziejnie bezsilna wobec tego
wszystkiego, że przestałam patrzeć przyszłość, trwałam od rana do wieczora i od
wieczora do rana, od czasu do czasu przemyśliwując, aby się już nie obudzić, bo
na bardziej drastyczne metody nie starczało mi energii. Dzięki terapii
zrozumiałam, że nie muszę się już dłużej bać życia i nie muszę sobie radzić ze
wszystkim, a w szczególności z problemami innych. Ile spokoju daje mi hasło: Zostaw. Oddaj to matce naturze. Nie muszę
nawet radzić sobie z wszystkimi swoimi problemami naraz, co było dla mnie
bardzo budujące. Mogę naprawiać swoje życie po kawałku, w tempie, w jakim
jestem gotowa. Powoli, lecz pewnie. Zawsze
pozostaje we mnie iskierka nadziei, że z każdej sytuacji istnieje dobre rozwiązanie.
Moje poczucie bezpieczeństwa bierze się głownie z mojej
wiary w to, że sama potrafię zaspokoić swoje potrzeby, w tym moje poczucie
szczęścia. Dostrzegając dobro we wszechświecie, piękno w naturze, kochając siebie i innych, szanując swoje osiągnięcia
mogę czuć się bardziej bezpiecznie. Moje poczucie bezpieczeństwa zwiększa się wraz
z moim rozwojem osobistym, zdobywaniem świata i przekraczaniem barier. Wbrew
utartemu przekonaniu, że najlepiej w domu, nie chcę tylko z tym miejscem wiązać
swojego poczucia bezpieczeństwa. Nie chcę się już zamykać w swoich czterech
ścianach, w których czułam się dobrze i bezpiecznie. Postanowiłam otworzyć jego
drzwi i wyjść do ludzi, postanowiłam wpuścić ludzi do swojej oazy. Nawiązywanie
nowych relacji, pokonywanie własnych słabości, stawianie czoła lękom z
przeszłości i przyszłości, wszystko to zwiększa moje poczucie własnej wartości,
pewności siebie, własnego zaufania do siebie. Potrafię iść i opowiadać o sobie
bez poczucia wstydu, bez leku co inni o mnie pomyślą ani bez poczucia
niższości.
Wszystkie te czynniki prowadzą mnie z powrotem do piramidy
potrzeb Maslowa. Osoby pozbawione poczucia bezpieczeństwa przezywają lęk przed
zmianami, przed podejmowaniem ryzyka, przed odpowiedzialnością za siebie, przez
poczuciem wolności i szczęścia zupełnie jak ja kiedyś. Sama zbudowałam sobie
klatkę, która mnie ograniczała wzbudzając moje poczucie wiecznego strachu. Broniłam
się przed rozwojem osobistym, uważając, że może to dobre dla innych, ale ja nie
potrzebuję. Według Maslowa poczucie bezpieczeństwa bierze się z akceptacji,
sympatii, serdeczności, poczucia przynależności i „bycia” w grupie i w świecie.
Kiedy te potrzeby są zaspakajane, wówczas przychodzi poczucie bezpieczeństwa. Natychmiast
zapewne pojawia się pytanie: a gdzie można znaleźć takie cudowne źródło jakże
potrzebnych wartości? Odpowiedź jest prosta: w rodzinie i wśród przyjaciół. A
jeśli nie, zawsze jest inne, dobre rozwiązanie. Ja te wszystkie wartości
znalazłam wśród ludzi, których określam mianem mojej drugiej rodziny, czyli Al-Anon.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz