Wiara w przeznaczenie, jako coś co zostało zaplanowane od
momentu urodzenia aż do śmierci przez los lub jakaś istotę wyższą jest równie
popularna, jak krzywdząca.
Ale jest również idealnym usprawiedliwieniem dla wszystkich życiowych porażek i niepowodzeń. Powiedzenie „bo los tak chciał” zdejmuje odpowiedzialność za własne życie. Po drugiej stronie znajduje się stwierdzenie, że myśli tworzą nasze życie, naszą rzeczywistość, nasze przeznaczenie. Dla racjonalnego umysłu przyjęcie do wiadomości, że cokolwiek pomyślę, może się stać, jest tak absurdalnym pomysłem, jak wiara w jednorożce. Po zderzeniu się z tą koncepcją lepiej wrócić czym prędzej do wygodnej wiary w los, wpojonej w ludzkie głowy przez poprzednie pokolenia.
Ale jest również idealnym usprawiedliwieniem dla wszystkich życiowych porażek i niepowodzeń. Powiedzenie „bo los tak chciał” zdejmuje odpowiedzialność za własne życie. Po drugiej stronie znajduje się stwierdzenie, że myśli tworzą nasze życie, naszą rzeczywistość, nasze przeznaczenie. Dla racjonalnego umysłu przyjęcie do wiadomości, że cokolwiek pomyślę, może się stać, jest tak absurdalnym pomysłem, jak wiara w jednorożce. Po zderzeniu się z tą koncepcją lepiej wrócić czym prędzej do wygodnej wiary w los, wpojonej w ludzkie głowy przez poprzednie pokolenia.
Odrzucenie tradycyjnego spojrzenia na świat jest bardzo
trudne, a nowe spojrzenie wydaje się zbyt abstrakcyjne. Samej mi trudno było
przyjąć ten punkt widzenia, mimo, że wiele faktów potwierdza, że wszystko co
kiedykolwiek powstało, zostało najpierw wymyślone. Inaczej istnienie szkół,
akademii i laboratoriów badawczych nie miałoby większego sensu. Dopiero złota
myśl Lao Tze pozwoliła mi zrozumieć jak myśl staje się rzeczywistością. Z myśli
biorą się słowa, ze słów działania, z działań efekty. Rzeczywistość nam da to, o czym myślimy. Jeśli
moje myśli będą koncentrowały się na myśleniu o przyjemnych, pożytecznych dla
mnie sprawach, przyciągnę je do siebie, pod warunkiem, że nie będę negowała ich
prawdopodobieństwa.
Mój mózg jest jednym wielkim centrum koordynacji, ale jest
również ogromnym odbiornikiem. To pozostaje faktem niezaprzeczalnym, potwierdzonym
naukowo i ogólnie uznawanym. Widzę, słyszę, czuję. Odbieram świat swoimi
zmysłami, analizuję bodźce i podejmuje działania. Reaguję w ten sposób na świat.
Gdy jest zimno, ubieram ciepłe ubranie, gdy pada deszcz, wyciągam parasol.
Naturalne zachowanie. A skoro ja odbieram wszechświat, to przecież zupełnie
naturalnym się wydaje, że w drugą stronę to również powinno działać. Skoro mój
mózg jest odbiornikiem, jest także nadajnikiem. Więc racjonalnie analizując
dalej fakty, rzeczywistość też powinna reagować na mnie. I reaguje, chociaż
wydaje mi się to nie pojęte, a jednocześnie jest banalnie proste. Najpierw
powstaje we mnie myśl, chociażby o porannej kawie. Wstaję z tą myślą, uśmiecham
się, niemal czuję już jej zapach, wstawiam wodę, wyjmuje filiżankę, sypię kawę,
zalewam i ten sposób moja kawa się zmaterializowała. Ale to nie jedyny sposób.
Czasami zdarzało się, że budziłam się, a moja kawa już na mnie czekała. Świat mi
ją podarował rękoma mojego męża. A skoro prawo przyciągania tego co chcę,
działa w przypadku porannej kawy, to czemu nie ma działać na szerszą skalę.
Wszystko co wysyłam w świat, wraca. Myśli, słowa, czyny,
przyzwyczajenia budują mój charakter, to jak postrzegam siebie, innych i to co
mnie spotyka. To nie jest żadna magia, ani szarlataństwo. Często powtarzane jest
stwierdzenie, że dobrych ludzi spotykają złe rzeczy, nieszczęścia i
niesprawiedliwość. Złe rzeczy spotykają tych, którzy o nich myślą. Idealnie
obrazuje to przykład człowieka, który obawia się pogryzienia przez psa. Reaguje
wtedy bardzo nerwowo w towarzystwie psa, myśli o swoich lękach, jest spięty, zestresowany,
zaniepokojony i wszystkie te sygnały docierają do psa wywołując u niego te same
uczucia i podnosząc w drastyczny sposób prawdopodobieństwo ataku. Każdy kto
chociaż raz oglądał programy zaklinacza psów Cesara Milana, wie że w takiej
sytuacji pożądany jest spokój oraz pozytywna energia. Przewodnik psiego stada
powinien być zrównoważony i stanowczy.
Tak trudno dociera oczywisty fakt, że w drugą stronę też to
działa, mimo namacalnych dowodów. Dlaczego myślenie o przyjemnościach nie ma
ich przyciągnąć? Aż wreszcie dochodzę po raz kolejny do marzeń. Jeszcze 100 lat
temu lot w kosmos był dla człowieka nieprawdopodobny, dziś organizowane są wycieczki
na orbitę. Dlaczego więc do dziś tkwi we mnie przekonanie, że moje marzenia
mają być strasznie racjonalne, poprawne politycznie, zadawalające innych, a
najlepiej takie w zasięgu mojej ręki? Gdyby ludzie nie myśleli o rzeczach
niemożliwych, to pewnie żyłabym jak moi
przodkowie nadal w tej samej jaskini. Dopiero robiąc swoją mapę marzeń,
pozwoliłam sobie na popatrzenie w dalszą perspektywę i odróżnienie swoich
marzeń od tego, czego inni ode mnie oczekują. Może i milion euro na koncie jest
równie prawdopodobny jak lot w kosmos w czasach Ludwika XIV, a posiadanie maine
coona tak samo potrzebne jak kwiatek przy kożuchu, ale dlaczego mam to
odrzucić? Głęboko wierzę, że kiedyś zostanę szczęśliwą posiadaczką jednego i
drugiego. Moje myśli tworzą moją
rzeczywistość i chociaż życie z poczuciem sprawstwa wydaje mi się jeszcze perspektywą,
powiedziałabym nieco egzotyczną, to zaczynam się do niej przyzwyczaić, aby
stała się zupełnie naturalną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz