Podjęcie zmiany to dopiero początek drogi. Trzeba jeszcze
nią wytrwale podążać.
Są takie dni, kiedy droga wydaje się zbyt daleka, w inne
zbyt kamienista, zbyt piaszczysta, czasami wiedzie pod górę. W niektórych
chwilach dopada przekonanie, że to jest zła droga, nie w tym kierunku, należy
do kogoś innego. Przychodzi taki moment, gdy siadając na przydrożnym kamieniu
ma się ochotę płakać, albo uciec z niej na najbliższym skrzyżowaniu. Dobrze
wtedy spojrzeć jeszcze raz na drogowskaz.
dokładnie się z tym zgadzam! Trzeba wytrwać w tym co się robi, tymbardziej jak to dotyczy nas samych. Ja walczyłam sama ze sobą wiele lat, byłam nawet u psychologa, ale po jednej wizycie stwierdziłam, że muszę sama sobie dać radę. Było ciężko, ale wytrwałam w swoim postanowieniu. Teraz uśmiecham się, jestem szczęśliwa i realizuję się. Trzeba tylko wewnętrznie sobie powiedzieć, że chce się zmiany i tego się trzymać! Pozdrawiam ciepło! ;)
OdpowiedzUsuńTerapeuta, grupa, to zawsze wymaga czasu. Zazwyczaj poleca się sesję przynajmniej 6 wizyt, aby stwierdzić, że to nie jest to. Ale bez takiego zewnętrznego wsparcia życzliwych trudno w pierwszym momencie przetrwać, bo zbyt łatwo się załamać, nie będąc pewnym swej pozycji. Zresztą dotyczy to nie tylko wychodzenia ze współuzależnienia, ale wszelkich innych zmian: przejścia na dietę, rzucenia palenia, zwiększenia aktywności fizycznej, poprawienia wyników w nauce. Na początku drogi zbyt wiele pokus potrafi z niej zawrócić.
Usuń