Bowiem, gdy dzień zaczyna się tak jak dzisiejszy, to naprawdę spędzenie go pod kołderką przed telewizorem z ciepłym kubkiem kakao wydaje się bardzo kuszącą perspektywą. Ba, nawet mogłabym udowodnić, że robię coś dobrego dla siebie, bo wypoczywam i nie narażam się na zaziębienie uprawiając jakieś spacery. Ale mojej podświadomości to się bardzo nie spodobało. Wręcz słyszałam jak mi w głowie precyzuje zarzut: takie gadki to ty zostaw dla męża. Sama siebie chcesz oszukiwać? Wiesz do czego to Cię doprowadzi? Przypomnij sobie do czego zaprowadziło Cię budowanie sobie takich iluzji? Chcesz naprawdę do tego wrócić? Zaczęłam zastanawiać się czy moja podświadomość naprawdę zamieniła się w psa Baskervilów? Ona jest gorsza od mojej terapeutki z tym przypominaniem mi samej jak działają mechanizmy współuzależnienia. Sama do końca nie wiem, czy powinnam się z tego cieszyć? Wydaje mi się, że tak, ale czasami chciałbym ją wyłączyć. Szczególnie po kolejnym spojrzeniu za okno. Jednak pozostałam wierna swojej filozofii życiowej i wybrałam się z wizytą, część drogi pokonując pieszo, co było kompromisem między pogodą a podświadomością. I jak zwykle mogę powiedzieć, że nie pożałowałam swojej decyzji.
Dziś pozytywnego myślenia szukałam metodą zestawień przeciwstawnych. Przynajmniej ja tak sobie ją nazwałam. Gdy pojawia się coś, co mnie denerwuje, napawa lękiem lub zniechęca, usiłuję spojrzeć na to przez pryzmat „oswajania przymiotnikiem”. I na przykład do sąsiada z wiertarką dodaje przymiotnik „sympatyczny”. Powiedzenie do siebie na głos: sympatyczny sąsiad z wiertarką, sprawia, że chociaż jego wiertarka nadal hałasuje tak samo nieprzyjemnie dla ucha, to fakt, że sąsiad jest sympatyczny, jakoś tak działa łagodząco na ten jazgot. Tą samą metodą oswajałam lęk wysokości poprzez zestawienie „bezpieczny most”. Podobnie zrobiłam z dzisiejszym widokiem za oknem. Ponury deszcz, porwisty wiatr i szary krajobraz nie nastrajały ani trochę optymistycznie. Należałoby jakoś ocieplić ten wizerunek pogody… Lekki deszcz, delikatny wiatr i dwubarwny krajobraz… O zabrzmiało znacznie lepiej, ale postanowiłam być optymistką na całą moc mojej wyobraźni… Roztańczony deszcz (ostatecznie, gdy jedna kropla za drugą goni wygląda to jak taniec), figlarny wiatr (bo jak inaczej nazwać podmuchy unoszące spódnice, jak nie płataniem figli) i kolorowy krajobraz (no przecież szary, zielony, brunatny, piaskowy i siny to jest aż 5 kolorów, czyli wiele). \
Nowy dzień przywitał mnie deszczem,
a krople tańczyły niczym dwa świerszcze,
Wiatr delikatnie muskał gałęzie drzew
A liście podrygiwały jak stado mew…
Przyznaję, że tym tekstem bliżej mi do Weekendu niż do Staffa, ale na poprawę nastroju zadziałało. A co najzabawniejsze, gdy wyszłam z domu przestało padać, dopiero kiedy wróciłam, zaczęło ponownie. I jak tu nie wierzyć w magię pozytywnego myślenia? Odrobinę wysiłku, trochę dobrych myśli i wiara w przyciąganie dobrego zupełnie zmieniły moje myśli tylko w jednej kwestii: pogody. Zamiast poddać się marazmowi i uciec pod kołdrę, wzięłam marzenia jak kredki i pokolorowałam sobie pogodę. Aby zobaczyć tęczę, wystarczy zamknąć oczy. I każdy ma taką moc w sobie.
Rozbawiłaś mnie sympatycznym sąsiadem z hałaśliwą wiertarką.... Nie przyszłoby mi do głowy tak do tego podchodzić, ale chyba spróbuję:)
OdpowiedzUsuńDla mnie działa to na zasadzie: nie taki diabeł straszny, jak go malują. Jeśli coś wydaje mi się bardzo trudne, bardzo straszne, bardzo nieprzyjemne, to jak jeszcze zacznę sobie pogłębiać to wrażenia mówiąc, jakie to trudne, jakie to przerażające, jakie to paskudne... Nie będzie przez to lepiej. Ale jak zamiast trudne powiem satysfakcjonujące, zamiast przerażające powiem że gorzkie, a zamiast nieprzyjemne powiem racjonalne to już sprawy wyglądają inaczej. Nie zawsze to są przymiotniki na zasadzie odwrotne typu: ciepły-zimny, czarny-biały, czasami moja podświadomość nie chce na to iść i wtedy kombinuje coś pozytywnego, ale prawdopodobnego. Jak powiem sobie, żę cytryna jest słodka, mój organizm nie da się zmanipulować, ale jak powiem, że orzeźwiająca? Będzie smakować lepiej:)
OdpowiedzUsuń