Budka Suflera, Sen o Dolinie
Czy rozwój osobisty służy związkowi? Właściwie to odpowiem nieco przewrotnie na to pytanie.
Uważam, że związki rozpadają się przez brak rozwoju partnerów. Jest takie
powiedzenie: mężczyzna przed ślubem ma nadzieję, że kobieta się nie zmieni, ale
ona się zmienia. Kobieta natomiast chce, aby mężczyzna się zmienił, niestety on
się nie zmienia. Ile to ma wspólnego z rozwojem osobistym? Wracam w tym do
zdefiniowania pojęcia rozwoju. A rozwój to nic innego jak zmiana. Gdy dwoje
ludzi postanawia zacząć nowe życie, wchodzą na ścieżkę zmian w swoim życiu. Samo
zawarcie związku jest bardzo ważnym wydarzeniem, powodującym dużą ilość zmian:
wspólne mieszkanie, poznanie siebie, zaakceptowanie nawyków i rytuałów.
Decydując się na taki krok, każdy musi pamiętać, że to konieczność zmian –
najważniejsza z nich to taka, że zmienia się sposób postrzegania siebie – „Ja”
zaczyna być „My”. Ale „My” też musi się rozwijać.
W poście o bliskości przedstawiłam tezę, że w każdym związku
partnerzy powinni znaleźć własne cele i własną przestrzeń na rozwój. A teraz tą
tezę rozwinę. Rozwój osobisty dla każdego oznacza coś zupełnie innego, ale jego
konsekwencją są zmiany. Istotą tych zmian jest to, że dotyczą obojga. Nawet indywidualne zmiany jednej osoby, mają wpływ na obie. Osoby,
które cenią sobie własną wolność, własną karierę i własne ego powinny zdawać
sobie sprawę, że w związku są bardzo trudnym partnerem, wymagającym i
dominującym. Decydując się na bycie z drugą osobą, pozostają odpowiedzialni za
swoje decyzje, ale także muszą podjąć odpowiedzialność za związek i relacje z
partnerem, który także ma swoje potrzeby i marzenia. Zatem rozwój w kierunku
„ja” powinien być równoważony przez rozwój kierunku „my”. Osobiście uważam, że
każda osoba potrzebuje wolności i ma prawo do robienia tego co sprawia jej
przyjemność, ale decydując się na związek powinna uszanować prawa i potrzeby
partnera. Zatem podążając drogą rozwoju powinna wziąć męża/żonę za rękę w tą
podróż.
Następną kwestią jest poświęcanie jednej strony, aby pomóc
drugiej w rozwoju. Są sytuacje, gdzie jedno chce pójść na drogi kurs.
Postanawiają razem zacisnąć pasa, zrezygnować z czegoś co chcieli kupić, aby
opłacić kurs. I tutaj powinno zadziałać coś tak prostego jak reguła
wzajemności. Obie strony powinny dbać o zaspokajanie swoich potrzeb. Powinni
robić coś tylko dla siebie i powinni robić coś wspólnie. I w tym miejscu mam
jeszcze jedno ważne spostrzeżenie. Partner, który nauczył się dawać, często nie
potrafi zastosować reguły wzajemności. Usiłuje ją wyegzekwować dając jeszcze
więcej, co skutkuje odwrotnie czyli pozwala partnerowi brać jeszcze więcej. Jeśli w ten sposób
w pozycję uległą wejdzie osoba, która ma kłopoty z pewnością siebie, wpada w
swego rodzaju pułapkę. Z jednej strony trzyma swoje poświęcenie dla związku
niczym sztandar „teraz mi się należy”, ale z drugiej strony nie potrafi sięgnąć
po swoje. Zajmuje swoją bierną pozycję, oczekując od partnera wzajemności, ale
z drugiej strony nie komunikuje mu swoich potrzeb, uważając, że powinien się przecież domyślić. Ma potrzeby, ale nie umie
ich wyrazić, co powoduje że wpada w frustrację, a tym samym w coś w rodzaju
błędnego koła.
Kolejną kwestią jest samo postrzeganie znaczenia słowa
rozwój. Najczęściej utożsamia się go z karierą zawodową, kształceniem
umiejętności i podnoszeniem kwalifikacji. Zatem praca i nauka. A co z resztą?
Rozwój odbywa się we wszystkich sferach życia i powinien być zrównoważony. Dla
jednej osoby najważniejszą wartością jest praca, ale dla innej już rodzina. I
wtedy rozwój skierowany jest w dbanie o rodzinę: budowanie satysfakcjonujących
relacji, wspólne spędzanie wolnego czasu, wspólne wypady za miasto, budowa własnego
gniazda. Są osoby, które szczególnie dbają o swoje ciało. Są osoby, których
pasją jest bieganie czy inny rodzaj sportu. Są wielbiciele gotowania. Pasjonaci
ogrodnictwa. Miłośnicy robienia na drutach. Majsterkowicze garażowi. Każdy ma jakieś
zainteresowania indywidualne. W szarości codziennej zapominamy zupełnie, że
rozwój własnych zainteresowań to jest jak najbardziej rozwój osobisty, który daje mnóstwo satysfakcji. Każdy partner
powinien będąc w związku zadbać o: własne zdrowie, także równowagę psychiczną,
wyznaczyć swój obszar komfortu psychicznego, wyrażanie własnych emocji, własnych
uczuć, które powinny być w równym stopniu ważne jak uczucia partnera;
spełnianie swoich potrzeb, zamiast je spychać na dalszy plan, dla wspólnego
dobra. Zapewnić sobie odrobinę samotności i możliwości odpoczynku od zgiełku
rodzinnego. Nauczyć się nie ulegać manipulacjom i nastojom partnera, przyjmować
krytykę czy sprzeciw, wyrażać prośby, jednocześnie pamiętając, że nie zawsze
możliwe jest ich spełnienie. Ujmując to w jednym zdaniu: każdy powinien pielęgnować
poczucie własnej wartości.
I chociaż to brzmi jakbym powiedziała, że trzeba być
egoistą, to tak nie jest. Dlaczego? Odpowiedź jest banalnie prosta: najpierw
trzeba zadbać o siebie, żeby mieć siłę dbać o rodzinę. Aby drzewo było mocne,
musi być dobrze ukorzenione. Osoba, która ma niskie poczucie własnej wartości
nie będzie podporą w czasie burzy: raczej złamie się przy pierwszym podmuchu.
Osoba, która będzie się czuła nieszczęśliwa w swoim ciele, nie będzie potrafiła
dać szczęścia w miłości. Osoba, żyjąca w poczuciu bezradności, nie będzie potrafiła
zmierzyć się z problemem partnera. Osoba nie potrafiąca wyrażać swoich emocji
będzie przejmowała emocje partnera. Przykłady można mnożyć, aby uzasadnić
konieczność własnego rozwoju. Ale będąc w związku należy pamiętać, że przestało
się żyć tylko na swój rachunek. Partner też powinien się rozwijać i potrzebuje
wsparcia, szacunku i wzajemności. ROZWÓJ „JA” I ROZWÓJ „MY”, POWINNY BYĆ ZRÓWNOWAŻONE.
Tak, Tak, Tak. Trzy razy tak. Najgorsze przypadki to takie, co same nie chcą, a innym nie dadzą. Marudy użalające się nad sobą i wypominające partnerowi, że jest szczęśliwy. Przebrzydłe mięczaki oplatające mackami i ściągające na dno. Jak się ma takiego w domu, to czasem się odechciewa. Chociaż nie pomyślałam, że skoro mięczak sam nie chce nic dla siebie zrobić to trzeba go kijem popchnąć. Bo wsparcia w inny sposób sobie nie wyobrażam.
OdpowiedzUsuńBardzo popieram konieczność rozwijania związku, a nie osiadania się w mule, bo skoro tak jest wygodnie, to nie będę nic zmieniał. A potem tylko depresja, jak przychodzą święta i trzeba nową koszulę kupić, bo stara nie chce się dopiąć. A to nic innego jak nie dbanie o siebie... Piwo, chipsy i telewizor albo komputer jako najlepszy sposób spędzania wieczorów...
Odnoszę wrażenie, że nie lubisz własnego partnera:) A rozmawialiście kiedyś o swoich potrzebach, aspiracjach, marzeniach, planach?
UsuńDr Аgbazara-świetny człowiek, ten lekarz pomoże mi odzyskać mojego kochanka Jenny Williams, który zerwał ze mną 2 lata temu z jego potężnym zaklęciem, i dzisiaj wróciła do mnie, więc jeśli potrzebujesz pomocy, skontaktuj się z nim przez e-mail: ( agbazara@gmail.com ) lub zadzwoń / WhatsApp +2348104102662. I rozwiąż swój problem jak ja.
OdpowiedzUsuń