niedziela, 12 października 2014

Kłótnie o nic

"ludzi poznaje się dobrze dopiero wtedy, kiedy się z nimi raz porządnie pokłóciło. Dopiero potem można oceniać ich charaktery"
Annie Frank 


Podstawowa wiedza o różnicach między mózgami kobiet i mężczyzn doprowadziły mnie do przemyśleń, z czego biorą się te wszystkie kłótnie i nieporozumienia. I doszłam do wniosku, że o nic. Dlaczego? Należy się zastanowić jakie mogą paść odpowiedzi na pytanie dlaczego pokłóciłaś/łeś się z małżonkiem/ą? Pozwolę sobie wymienić, kilka: bo on nic nie rozumie, bo on mi nic nie pomaga, bo on się niczego nie domyśla, bo on nic nie mówi, bo ona czepia się o nic, bo ona potrafi z niczego zrobić awanturę… czy nie takie odpowiedzi się pojawiają? Zatem większość kłótni jest o nic, a powstaje na bazie nieporozumień wynikających z różnic w postrzeganiu tego samego faktu.
Bo czasami powody zachowań umieszcza się w sferze uczuciowej (bo on/ona mnie już nie kocha, nie docenia), a naprawdę tkwią w tym, jak tą samą informację odbierają nasze mózgi. Jak zatem postępować, wbrew sobie? Tłumaczyć mężowi łopatologicznie? I tak mnie nie słucha. Odpuszczać mu? Albo z męskiej strony: rozczulać się nad każdym jej fochem i kaprysem? Wejdzie mi na głowę. Moja odpowiedź w tej kwestii będzie zabawnym wnioskiem na bazie osobistych doświadczeń. A odpowiedzi udzieliła mi istota najdoskonalsza moim zdaniem czyli mój kot. Nigdy go nie zrozumiem, ale potrafię uszczęśliwić. On również mnie nigdy nie zrozumie, ale sprawia, że jestem szczęśliwa. Nauczyliśmy się komunikować z sobą, na tyle, ile pozwoliła nasza wzajemna percepcja, ucząc się poprzez powtarzanie określonych zachowań. A kobieta i mężczyzna mają łatwiej, bo nawet jeśli ona pochodzi z Wenus, a on z Marsa, to oboje żyjąca ziemi i mówią tym samym językiem. Trzeba się po prostu nauczyć dekodować co komunikuje nam druga strona.  

Pierwsze nic: Bo on NIC nie słyszy, z tego co do niego mówię.
Inne wersje tego nic: bo on mnie nie słucha, bo on mnie ignoruje, bo ona mi wmawia i się czepia o nic, bo z nim/nią ciężko się dogadać, bo on/ona nic mi nie mówi.
Ona wchodzi do pokoju z wypranymi rzeczami i wkłada je do komody. Widząc, że on siedzi w fotelu i patrzy się w telewizor, zaczyna do niego mówić. Wychodzi z pokoju, idzie do łazienki, potem kuchni i nadal do niego mówi. Następnego dnia mąż wraca do domu, nie zastaje żony i gdy się zastanawia gdzie ona może być, dzwoni telefon. Wściekła ona dzwoni, że zrobił z niej kretynkę, bo się wczoraj umawiali, że dziś odbierze ją z zakupami spod marketu. Ona jest wściekła, on nie rozumie dlaczego. Moja odpowiedź jest prosta, tylko w tej jednej sytuacji nastąpiło złamanie kilku zasad: zróżnicowania płci, fizyki i komunikacji. Po pierwsze, żona założyła, że mąż może jednocześnie oglądać telewizor i jej słuchać, po drugie dźwięk się rozchodzi w określony sposób i wszelkie przeszkody w postaci ścian i drzwi go tłumią, no i wreszcie była nastawiona tylko na nadawanie zapominając, że powinna uwzględniać szumy i sposób odbioru informacji.  Mąż natomiast oglądając telewizję, zignorował żonę, która pojawiła się w pokoju. A więc wchodząc do pokoju powinna oderwać męża od telewizora, pozwolić mu przejść na tryb słuchania, usiąść obok niego i umówić się z nim na jutrzejsze zakupy, a potem zapytać się prawidłowo zrozumiał, gdzie i kiedy mają się spotkać. A mąż widząc kątem oka żonę, powinien nastawić się na odbiór informacji, jakie usłyszy. Zasady komunikacji obowiązują wszystkich, niezależnie czy w nie wierzą czy nie. Jeśli mamy do rozwiązania trudniejszy problem i oczekujemy wsparcia od małżonka, to musimy wybrać odpowiedni czas i miejsce do spokojnej rozmowy bez zakłóceń. Musimy mówić do partnera jasno i zadbać, aby właściwie odebrał nasze słowa, nawet jeśli oznacza to powtórzenie, ewentualnie drobiazgowe wytłumaczenie. Dotyczy i kobiet i mężczyzn.

Drugie nic: NIC z tego, o co go proszę nie jest zrobione.
Niejako wynika z opisu poprzedniej sytuacji. Tutaj obowiązuje zasada: proś więcej niż jeden raz. Przypominaj. I tu na usta się ciśnie: jak to? Jak oni są logiczni, to powinien zrozumieć za pierwszym razem. To jest nasz punkt widzenia. Ale powrócę do mojego kota. Żeby się nauczyć, które zachowania do czego służą, trzeba było je powtarzać. Więc jeśli chcesz, żeby twój mężczyzna coś zrobił, powtarzaj mu. Najlepiej do skutku. Ale powtarzaj mu to spokojnie, w odstępach czasowych. Ciosanie mu kołków na głowie nic nie da. Nie mów, że gdyby Ci naprawdę na mnie zależało, to nie musiałbym Ci tego powtarzać. To nie jest sprawa emocji, to jest sprawa mózgu. Mężczyźni pierwszej prośby zazwyczaj nie słyszą, albo umyka im na zasadzie jednym uchem wpadnie, drugim wyleci. I potem zdziwienie: prosiłaś mnie o to? Jeśli nawet usłyszą, to podchodzą inaczej, najpierw myślą, potem układają plan jak się do tego zabrać, i dopiero robią. Im częściej przypominasz, tym zwiększasz szanse, że jego proces ulegnie przyśpieszeniu. A z drugiej strony drodzy panowie, jeśli żona nie prosi akurat o generalny remont, a o posprzątanie po obiedzie, to naprawdę nie wymaga opracowania strategii w pięciu wariantach. Zajmuje 5 minut i potem macie spokój. Nic nie denerwuje kobiety bardziej, niż to że siedzicie w fotelu nic nie robiąc (bo tak to wygląda z naszej strony), a talerze nadal stoją na stole. 

Trzecie NIC: Bo on NICzego się nie domyśla
On i ona wracają z zakupów, idą przez galerię na parking i nagle ona zatrzymuje się przed kwiaciarnią i wzdycha. On z  troską pyta się: dobrze się czujesz, a może Ci słabo? Ona wzdycha… ech… I mówi, że wszystko w porządku i idą dalej. Ona myśli, jaki ty jesteś nierozgarnięty, przecież nawet stóg siana by się domyślił. On myśli, że kobiety czasami się dziwnie zachowują. Kobiety mają bardzo romantyczne podejście do życia, marzą o księciu na białym koniu, o tańcu w chmurach, spacerach przy świetle księżyca i trzymaniu się za ręce. I dlatego oczekują od mężczyzn, że się domyślą, zdobędą się sami z siebie na zrobienie jakiejś romantycznej rzeczy. A to bardzo nierealistyczne.  Mąż ma problem z domyśleniem się nawet tego, że ma się domyślić, a skąd ma wiedzieć czego ma się domyślić. Na wzdychanie przed kwiaciarnią zareagował całkiem logicznie. I to nie oznacza, że jest głupcem i prostakiem. Kobiecie się wydaje, że to przecież oczywiste. Nie drogie panie. Mężczyźnie trzeba powiedzieć, że chcesz od niego dostać róże. I dopiero wtedy rozejrzy się dookoła i zobaczy, że stoicie przed kwiaciarnią. No tak, ale to takie nieromantyczne. I to jest zarzewie bardzo wielu nieporozumień: kobiety są romantyczne, mężczyźni logiczni. Ale jeśli zakomunikujesz mężowi kilka razy, że chcesz dostać od niego kwiaty tak bez okazji, jest większa szansa, że pewnego dnia zrobi to sam z siebie,  tylko po to, żeby sprawić i przyjemność. Panowie, kobiety lubią uprzejmość i drobne przyjemności, tym nas zdobywacie. Więc od czasu do czasu odstawcie na bok logikę i zdobądźcie się na odrobinę tego romantyzmu: mały prezent, kwiatek, kartka albo inny drobiazg. Nie wielki bukiet, wystarczy jedna róża i słowa: kochanie zobaczyłem tą różę i pomyślałam, że jest tak piękna jak ty, gdy się uśmiechasz.
 
Czwarte NIC: bo ona robi awantury o NIC
Tak to wygląda z punktu widzenia mężczyzny. Ale to zawsze jest dla kobiety „COŚ”, czego zapewne nie zrobiliście. Tylko nie rozumiecie co to jest, bo zupełnie inaczej podchodzimy do tego samego zadania. Zainteresuj się, poznaj swoją kobietę, pamiętaj, że się uzupełniacie. Ona myśli inaczej, ale to nie znaczy źle. Kobieta potrzebuje wsparcia, czułości i miłości. Naucz się odczytywać jej mowę ciała i jej język. Wchodząc w związek naucz się empatii i przyjmowania innego punktu widzenia. Wyjaśniaj z nią szczegóły, powiedz jej, że kiedy oglądasz film, nie jest w stanie prowadzić jednocześnie rozmowy. Jeśli kobieta Cię o coś prosi, staraj się tego nie odkładać. Zdobywaj się na małe uprzejmości i drobną pomoc codziennie. I wtedy może nie będzie awantury o nic. To nic zawsze wynika z czegoś, najczęściej są to drobne nieporozumienia w interpretacji tego samego zdania, niezaspokajanie potrzeb, albo zwiedzione nadzieje. Coś co powiesz mimowolnie, albo nie chcesz mówić. Nie traktuj swojej żony jak wroga, ona zazwyczaj jest przyjacielem i stoi po twojej stronie. Nawet jak jesteś zły, powiedz jej o tym i krótko wyjaśnij. Jeśli nie chcesz zrobić czegoś o co Cię prosi, też krótko wyjaśnij.

To oczywiście mój punkt widzenia i częściowo moje przykłady. Mój związek zaczął lepiej funkcjonować dzięki trzem prostym zasadom: cierpliwości, wyrozumiałości i wybaczaniu. Zamiast od razu poddać się temu, co mam ochotę zrobić w sytuacji, która wywołuje u mnie złość, zatrzymuję się na chwilę w emocjach i staram się przesunąć trochę w bok, aby postarać się dostrzec tą sytuację z innego, mniej emocjonalnego punktu widzenia. Aby coś zmienić, najpierw trzeba zmienić swój stan emocjonalny, bo do czego może dojść po takim zafiksowaniu się w tej jednej emocji, można tylko się domyślić. Na ogół jednak ta emocja wzrasta i traci się z oczu ten drobny powód, który ją wywołał. Zaczyna się spór na poziomie emocjonalnym, zamiast rzeczowym.

8 komentarzy:

  1. Słyszałam powiedzenie, że ustąpić powinien mądry. Słyszałam też że kobieta jest płcią piękną, a mężczyzna mądrą. Ale po lekturze artykułu odnoszę wrażenie, że większy ciężar korygowania swoich zachowań musi ponosić kobieta. Fakt, monotonne mówienie do faceta przy okazji krążenia po domu, może być nieskuteczne. Ale jak stoję nad nim w pokoju, a on gapi się w telewizor i pomrukuje eheh... to jak to odczytać? Zrozumiał co mówię czy mruczy, żebym mu dała spokój?
    A to proszenie kilka razy... Ile do jasnej można razy powtarzać, że ma wynieść na śmietnik niepotrzebne rzeczy z piwnicy? Facetom naprawdę tak trudno zwykłą prośbę wykonać? Jak mnie to czasami denerwuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasami mam wrażenie hasło piwnica w ogóle na mężczyzn działa jak czarna dziura, każda próba zmierzenia się z nią powoduje ogromne zwolnienie czasu zbliżenia się do obiektu:)

      Usuń
  2. Niestety.. mężczyźni są logiczni do bólu, a mężowie x2. Mężczyźnie nie można powiedzieć " przydałoby się posprzątać piwnicę" - bo nic z tego dla niego nie wynika. Jemu trzeba powiedzieć prosto, że to on ma posprzątać tą piwnicę i to w jakim terminie. A najlepiej jeszcze powiedzieć czego Nie należy wyrzucać.. taaaa.. kwestia komunikacji jest trudną kwestią :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, mężczyźni są bardzo logiczni. Trzeba wydawać polecenia z zegarmistrzowską precyzją czasami i dokładnym harmonogramem wykonania :)

      A potem powtarzać... aż do osiągnięcia celu;)

      Usuń
  3. ja mam to wszystko gdzieś, od pół roku mieszkamy razem, nie robi nic, 2x "umył" łazienkę i czasem śmieci wyniesie, jak mu oczywiście przypomnę, nie chce mi się już gadać do ściany, bo to nic nie zmienia, zakupy, sprzątanie, gotowanie, wszystko na mojej głowie, pomijam ze to syfiarz, nawet koło siebie nie ogarnie syfu, cuchy zostawia gdzie popadnie, brudne gacie na środku, nawet talerzy po kolacji nie wyniesie, tylko kwitną do rana. Temu panu już podziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie napisałaś o nim ani jednego pozytywnego przymiotnika, nawet "umył" zawarłaś w cudzysłowie, co sugeruje, że nie zrobił tego w sposób Cię zadowalający. Może problem tkwi nie tylko w nim, ale gdzieś pomiędzy Tobą, a nim? Może nie pasujecie do siebie, a może tylko nie potraficie się porozumieć? Być może twoja postawa pełna pretensji, nie pozwala Ci dojrzeć sedna problemu?

      Usuń
  4. Kłótnie podobno wzmacniają związki. Jestem z chłopakiem już 7 miesięcy i kłóciliśmy się kilkanaście razy i myślę że to nam dobrze zrobiło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też słyszałam, stwierdzenie, że kłótnia oczyszcza atmosferę związku. Nie zgodzę się. Atmosferę oczyszcza dyskusja o przyczynach nieporozumień. A ta zazwyczaj odbywa się po zasadniczej kłótni i nazywa się godzeniem. A skoro do tej części i tak dochodzi, czy nie lepiej zamiast się kłócić, od razu przejść do rozmowy o różnicach?

      Usuń