czwartek, 9 października 2014

Płeć w mózgu

Mężczyźni mają umysły analityczne: potrafią duży problem rozbić na kilka małych, kobiety zaś mają umysły syntetyczne: małe problemy łączy w jeden duży.




Wrócę znowu do kwestii różnicy w budowie mózgu kobiety i mężczyzny. One są zbudowane z tych samych substancji, ale funkcjonują odmiennie. Rozwijają te części, które są im potrzebne. Kobiety lepiej słyszą, mężczyźni są zazwyczaj wzrokowcami. Mężczyzna lepiej radzi sobie z przedmiotami i zadaniami teoretycznymi, kobieta jest niedościgniona w odczytywaniu emocji i uczuć. Kobiety lepiej radzą sobie także z zadaniami językowymi, mężczyźni matematycznymi. Różnice można wymieniać jeszcze długo, ale tak naprawdę istotne jest to, jak się spojrzy na te różnice. Zamiast czynić je kolejnymi punktami, które przemawiają za wyższością kobiet lub wyższością mężczyzn, albo zamiast wygłaszać jakieś hasła o równości płci, należy spojrzeć na to z perspektywy holistycznej.
Mężczyzna i kobieta różnią się od siebie nie, dlatego, żeby rywalizować w związku, ale po to, żeby współpracować – dlatego się uzupełniają. Pomyślmy, które pary osiągały najwięcej sukcesów w różnych dziedzinach? Głowę daje, że mieszane, żyjące ze sobą w zgodzie. Bo dwie kobiety zaczynają zmierzać ku intrygowaniu, dwóch mężczyzn ku zabawie. Zatem należało by założyć, że kobieta i mężczyzna są różni właśnie po to, żeby się wzajemnie uzupełniali, zamiast ze sobą walczyć.

Niedawno miałam okazję ponownie obejrzeć spot Marka Gungora:


Nie poprzestałam na spocie, obejrzałam cały wykład. Oczywiście nie ma co ukrywać oglądałam go ze śmiechem, ale jednocześnie uświadomiłam sobie parę faktów, które mają potwierdzenie naukowe. Sama o tym w poprzednich postach pisałam. Mark Gungor w zabawny sposób przedstawiał fakty z życia, które potwierdzały teorie naukowe, o których czytałam w profesjonalnych książkach, artykułach itd. 

Zacznijmy od jego teorii pudełek: mózgi mężczyzn składają się z małych pudełek, ale główna zasada ich działania, jest taka, że nie powinny się ze sobą stykać. A ulubionym pudełkiem, jest pudełko nicości. Natomiast mózg kobiety przypomina wielki kłąb poplątanych kabli, w których każda rzecz jest połączona z innymi. Bardziej łopatologicznie się nie da. Dzięki tym swoim pudełkom mężczyzna myśli logicznie i posługuje się suchymi faktami. Jest w stanie dyskutować o jednej rzeczy naraz i trudniej zmienia zdanie. Natomiast kobieta na tej szybkiej trasie ruchu może przeskakiwać wielokrotnie po tematach i zmieniać zdanie pod wpływem emocji. Mózg kobiety ma znacznie więcej połączeń między obiema półkulami. Mężczyzna, gdy opowiada o czymś co się wydarzyło, podaje najważniejsze fakty, natomiast kobieta, która ma więcej pamięci operacyjnej łączy wydarzenia z emocjami i przeżywa je na nowo. Dlatego, że mężczyzna musi za każdą zmianą tematu zamknąć swoje pudełko i odłożyć na miejsce, a kobieta przeskakuje w mgnieniu oka, mężczyźni mówią mniej. Także dlatego mężczyźni mogą się skupić na jednej rzeczy naraz, ale robią ją dość dobrze, a kobiety mogą naraz wykonywać kilka czynności absorbujących uwagę: mówić, prasować i oglądać telewizję. Dlatego w czasie, kiedy mężczyzna chowa swoje pudełko kobieta mówi, mówi, mówi… A on jej nie jest w stanie usłyszeć, nawet jeśli się stara.

Pudełko nicości. Tak wielu kobietom dopiero ten obraz wyjaśnia wiele zachowań ich męża. Mężczyzna może się zatrzymać i wyłączyć w każdej chwili, ale mózg kobiety cały czas robi bzzz, bzzz, bzzz…. Dlatego na hasło "zrelaksuj się i zamknij oczy" mężczyzna się wyłącza bez problemu.  A ja, jako kobieta potrzebuje do tego muzyki relaksującej i wysiłku zmierzającego do wyłączenia świadomości, żeby wpaść w trans. Właściwie u kobiet świadomość się nie wyłącza, tylko przekierowuje na inne tory. Dzięki słuchaniu brzmienia wodospadu, muzyki naśladującej wodę i sugestii dotyczących myślenia o rajskich obrazkach związanych z wodą, moja świadomość może się zresetować w myśleniu o przyziemnych sprawach i odpocząć. Ale połączenia między przewodami nadal są aktywne. Teraz dzięki uświadomieniu sobie istnienia pudełka nicości mogę zrozumieć, dlaczego mężczyzna przestaje mnie słuchać po 3 minutach, chociaż sprawia wrażenie, że to robi. I rzeczywiście kobiety i mężczyźni inaczej definiują w mózgach określenie stanu nic. Dla mężczyzn to jest po prostu nic. Dla kobiet zawsze „nic” oznacza „coś”. Tylko dopiero teraz uświadomiłam sobie, że dzieje się tak dlatego, że nasze mózgi są inaczej zbudowane. 

Mózgi mężczyzn myślą o sobie w samych superlatywach, mózgi kobiet nie mają o sobie dobrego zdania. Kobieta zawsze myśli, że jest za gruba, za brzydka, za głupia… Mężczyzna jest z siebie zadowolony bez względu na to czy ma kilka kilogramów nadwagi. Mężczyznom zazwyczaj u kobiet też te kilka kilogramów nie przeszkadza, ale kobiet działa to bardzo destrukcyjnie.  Mężczyznom podobają się kobiety pewne siebie i świadome swojej kobiecości, nawet mimo tych kilku kilogramów, bo emanują seksualnością i pięknem. Kobiecie te kilka kilogramów pewność siebie i kobiecość odbiera. Wynika to też z tego, że kobiety są nastawione na dawanie, mężczyźni na branie. Kobiecie trudno jest przyjąć komplement, bo ona widzi siebie przez pryzmat swoich niedoskonałości.

I wreszcie podejście do seksu. Rewelacyjne wytłumaczenie, dlaczego w tej dziedzinie się idealnie uzupełniamy, kompletnie nie rozumiejąc jednocześnie. I to wcale nie dlatego, że mężczyzna ma wtyczkę, a kobieta gniazdko. Tu chodzi o przyjemności. Mężczyzna czerpie ją z seksu, kobieta z uczuć.  Dla mężczyzny najważniejsze jest włożenie wtyczki do gniazdka, ale żeby to zrobić, musi najpierw dotknąć uczuć kobiety, zachwycić ją, powiedzieć jej że ją kocha, być dla niej miłym i czułym. Dla mężczyzny jest to niepojęte. U kobiet jest odwrotnie, nie rozumieją, że do uczuć mężczyzny można się dostać tylko pozwalając mu używać gniazdka. Wtedy zyskuje się jego oddanie, przyjaźń i miłość. Ktoś kto wymyślił, że droga do serca mężczyzny prowadzi przez żołądek, pomylił się o jakieś 20 centymetrów. 

Reasumując, temat komplementarności kobiety i mężczyzny jako całości, można podsuwać słowami Marka Gungora: Kluczem do tego, czego ty pragniesz, jest ofiarowanie tego, czego pragnie partner. I to jest kwintesencja na określenie idealnego związku dwojga ludzi, który się uzupełnia tworząc coś niebywałego.

9 komentarzy:

  1. A co wtedy gdy partner pragnie tego co nas boli?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co wtedy, gdy to czego pragniesz boli partnera? Może czasem warto odwrócić pytanie?

      Usuń
  2. Mój wywód opierał się niestety o założenia charakterystyczne dla większej części przedstawicieli danej grupy. A każdy człowiek jest ciut inny, więc trzeba to dopasowywać indywidualnie. Twoje pytanie też jest ogólne. Więc pozostaje teoretyzować. Zresztą ja w swoich postach głównie teoretyzuje i jedynie wskazuje drogi. Czy masz na myśli ból fizyczny, czy ból emocjonalny. Jeden i drugi związany jest z cierpieniem. Jeśli partner chce Ci zadawać cierpienie, to najlepszą radą jest zmiana partnera, jeśli nie będzie chciał tego zmienić. A może nie wie, że to czego pragnie związane jest z twoim cierpieniem? Najrozsądniej porozmawiać i przedstawić mu co czujesz w związku z tym, czego on pragnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście szczera rozmowa i określenie swoich wartości jest najważniejsze. Nie zapominamy również o tym co nas ( cała ludzkość) łączy, czyli o kompromisie. Niestety długość można rozmawiać na takie tematy, jednak w związkach między dwojgiem ludzi dochodzi tak chętnie zapomniane i omijanie zjawisko dominacji, która to niestety burzy wszelkie podawane nam w mediach wyidealizowane wartości. Mamy oczekiwania co do zachowań partnera często zapominając o tym, że on także może je mieć. Czy taka rozmowa o pragnieniach i cierpieniach zakończy się podważaniem niezależności, czy może kreatywnya i konstruktywna postawą" co możeśmy z tym zrobić aby być szczęśliwymi" ... Myślę że w tej kwestii zależy to od tego, czy, komu i jak mocno zależy aby być dalej razem. Jest wiele czynników wpływających na relacje między partnerami, zbyt wiele aby móc ten temat sprecyzować . "Zmień partnera " to ostatnio bardzo powszechne i modne zjawisko, to najłatwiejsze wyjście z sytuacji... popracujcie nad zwiazkiem dajcie sobie czas i możliwości naprawienia, poprawienia relacji bo coś jednak was do siebie zbliżyło, "zmień partnera" to moim zdaniem ostatecznosc. Tylko warto się wtedy zastanowić... Na kogo trafisz? A może jednak to że mną/tobą jest coś nie tak. Jak widzisz także teoretyzuje. Każda sytuacja jest inna i wymaga indywidualnego podejścia, nie istnieje złoty środek, a szkoda... Tylko żeby każdy pamiętał o tym, że do wszystkich" zlotych myśli" trzeba podejść z dystansem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę od końca. Stałość związków ostatnio bardzo straciła na wartości. Fakt, rozstanie jest czasem najszybszym rozwiązaniem, a może i najłatwiejszym. Ale czy najlepszym? Kiedyś ślub był inaczej postrzegany. Ostatnio nawet słyszałam argument, że nie warto brać ślubu, bo z rozwodem jest za dużo problemów, szczególnie jeśli małżonek utrudnia. Może i w tym jakaś prawda jest, ale jest to prawda subiektywna. Ja ślub postrzegam inaczej.

      Jeśli chodzi o dominację, zgadzam się, małżeństwo/związek jest sztuką kompromisu. Każdy partner powinien się postarać dopasować do potrzeb i sposobu postrzegania tego drugiego. Związek to nie tylko sztuka brania, to też sztuka dawania. Oboje muszą się do siebie nastawić empatycznie. Dlatego tak trudno jest utrzymać związek z osobą o narcystycznej osobowości. Jej trudno jest dawać. W sumie dominacja w związku to temat na osobnego posta.

      Czy skończy się szczera rozmowa, nie mogę powiedzieć, bo nie wiem. To zależy jak jest szczera i z jakim zaangażowaniem do niej podchodzą oboje partnerzy. Generalnie człowiek o zrównoważonej psychice, nie czerpie przyjemności z zadawania cierpienia drugiemu, chociaż często robi to mimowolnie. Jak to wygląda w praktyce, sama jestem przykładem. Związek z alkoholikiem nie jest łatwy i te parę lat naprawdę dało mi porządnie w tyłek. Stąd wiem, że szczere rozmowy nie zawsze kończą się konstruktywnymi działaniami, nawet jeśli obie strony chcą. Właściwie to najpierw trzeba porozmawiać szczerze z samym sobą. Ustalić co mi się nie podoba, co chciałbym zmienić, co mogę zaakceptować i jakie będą tego konsekwencje. Aż wreszcie zastanowić się, jakie kroki będę w stanie podjąć, jeśli partner nie będzie chciał zmienić krzywdzących działań. Z tym jest właśnie najciężej w związkach. Trudno nam określić co chcemy zrobić, jeśli partner nie chce się zmienić. Wtedy jedynym rozwiązaniem wydaje się rozstanie.

      Ale to co wydaje się być najlepsze nie zawsze jest. Sama jestem na to dowodem, nie byłam w stanie zrealizować myśli o rozwodzie. I w moim konkretnym przypadku pomogła terapia. Tyle, że nie małżeńska, ale terapia uzależnień. Pomogła, bo chodzimy oboje. Gdyby chodziło tylko jedno, pewnie jej skuteczność byłaby o wiele mniejsza - sztuka kompromisu - oboje powinni chcieć zmian. Więc zanim podejmie się nieodwracalne decyzje, zawsze warto skorzystać z zasięgnięcia opinii kogoś, kto na sprawę spojrzy z boku i nie jest zaangażowany po żadnej ze stron. Terapeuta wydaje się tutaj najbardziej odpowiednią osobą, tym bardziej, że ma przygotowanie zawodowe i może ze swojej pozycji dostrzec istotę i źródło problemów.

      Przyszłość zawsze wiąże się z lękiem, nie ma złotego środka dla wszystkich, są tylko ogólne możliwości, które trzeba wykorzystywać w sposób dopasowany do siebie. Zresztą są kobiety z cechami męskimi, są mężczyźni z cechami kobiet, są osoby z cechami i męskimi i kobiecymi, a każdy i tak jest naznaczony indywidualnym charakterem i sposobem wychowania przez rodzinę i środowisko społeczne.

      Usuń
  4. Jednakże pobiegłam/em od tematu ... Artykuł super czytelny i obrazujący to co może dziać się w naszych głowach. Pamiętajmy, że zawsze istnieją wyjątki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, mój blog to nie szkoła, przemyślenia jakie masz po lekturze postu są dla mnie bardzo cenne, nawet jeśli masz odmienne zdanie. Odmienne zdanie traktuję jako wyrażenie opinii w danym temacie, a to motywuje mnie do kolejnych przemyśleń. Zresztą każdy komentarz pozwala mi poznać inny punkt widzenia na tą samą sprawę. A to jak mówi reklama: BEZCENNE.

      Usuń
  5. A co do całości artykułu, to rzeczywiście posiadanie pudełka nicości bardzo zgrabnie tłumaczy zachowania niektórych mężczyzn. Ale fakt posiadania takiego pudełka nie powinien być uniwersalnym wytłumaczeniem tego co faceci puszczają mimo uszu. Bywa, że nagminnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. ....................POLSCY HISTORYCY TO OSZUŚCI ! ! ! ! ! !

    OdpowiedzUsuń