wtorek, 10 marca 2015

Płachta na byka

Ostatnio uczestniczyłam w warsztatach, z których najważniejszą naukę jaką wzięłam, była praca nad słowem: "muszę".

Słowo to jest wszechobecne w dzisiejszym świecie, w poradnikach, w instrukcjach, w planach osobistych, w stawianiu sobie celów. Długi czas moje „muszę” miało dwa oblicza: to, które pochodziło z mojego wnętrza i to, które docierało do mnie jako przymus środowiskowy. I to „muszę” z zewnątrz działało na mnie jak czerwona płachta na rozjuszonego byka. Nagle do rozmowy w miłej atmosferze wkraczało poczucie buntu, złość, które zmieniały całkowicie mój stan emocjonalny.

Działały jak hamulec, bo nie mogłam się już skupić na dalszej rozmowie, tylko myślałam o tym, że mam coś „musieć”. Z tych dwóch „muszę” lepiej sobie radziłam z tym wewnętrznym, bo chociaż musiałam zrobić, coś czego nie lubię, to jednak miałam z tego jakieś korzyści. Z przymusu zewnętrznego, często nic nie miałam, ale nie umiałam odmawiać.

Prowadząca warsztaty przeprowadziła proste ćwiczenie.Najpierw napisałam trzy rzeczy, których bardzo nie lubię i nie chcę robić, ale muszę, następnie trzy wartości, które cenię najbardziej. Potem musiałam uzupełnić zdanie:

Decyduję się na …………….. (wstawić to czego najbardziej nie lubię robić), ponieważ ………………….. (wstawić największą swoją wartość), jest to dla mnie bardzo ważne!

W moim przypadku wyszło: Decyduję się na prasowanie, ponieważ dbanie o siebie jest dla mnie bardzo ważne. Nawet mi to pięknie się ułożyło, chociaż gdybym wstawiła pozostałe wartości (relacja z ludźmi i miłość) też by zachowało sens. Całe to zadanie polegało na zmianie nastawienia do słowa „muszę”. Gdy zamiast „muszę”, użyłam „decyduję się”, zmieniło się nastawienie emocjonalne i poziom odpowiedzialności. Decydując się ja biorę odpowiedzialność za dane działanie, nie jestem zmuszana ani wewnętrznie ani przez innych. Powiązanie tego z cenionymi wartościami miało uzmysłowić, że czasami trzeba coś poświęcić, w imię czegoś co jest dla mnie ważniejsze. Wszystko to mi w prosty sposób uzmysłowiło, że to ja decyduję, na co wyrażam zgodę i z jakich pobudek. To ja decyduję jak podchodzę do swojego życia i jak traktuję to, co pojawia się na mojej drodze. Nawet w relacjach z innymi ludźmi ja decyduję, co jest ze mną zgodne, a do czego nie dam się zmusić ani prośbą, ani manipulacją. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz