poniedziałek, 23 marca 2015

Twarze bezsilności

Poczucie krzywdy i poczucie winy to dwie twarze bezsilności.
Życie w poczuciu winy i poczuciu krzywdy to jest niemal to samo życie. Życie, nad którym straciło się kontrolę. Oba te stany są następstwem deficytu emocjonalnego wynikającego z braku poczucia własnej wartości. Oba wykiełkowały z nieumiejętności oddzielenia dwóch pojęć: wartości człowieka od jego zachowań. Dlatego niska samoocena jest niemal zawsze symptomem jakiegokolwiek uzależnienia. Oceniamy człowieka przez pryzmat jego nałogowych zachowań, a nie widzimy jego wartości wewnętrznej. Oczywiście obejmuje to także autoocenę, bez względu na uzależnienie. Nie tylko człowiek sponiewierany przez wódę czy prochy, myśli źle o sobie. Niska samoocena występuje przy współuzależnieniu, w rodzinach dysfunkcyjnych, przy uzależnieniach od hazardu, internetu, pornografii, jedzenia, seksu czy miłości. Brak poczucia własnej wartości może być związane z deficytem już wyniesionym z domu, którego w dorosłym życiu nie udało się uzupełnić.


Poczucie winy to przekonanie, że ludzie i otoczenie są w porządku, a „ja” jestem winna wszelkim nieszczęściom. Dlatego właśnie, ja jako zona alkoholika brałam na siebie winę za uzależnienie mojego męża. Pił, bo nie byłam dość dobrą żoną, dość dobrą kochanką, dość dobrą sprzątaczką, dość dobrą kucharką i jako kobieta byłam beznadziejna, bo nie zostałam matką. Moje zachowania łączyłam z moim poczuciem wartości. Gdybym uznała, że nawet, jeśli nie spełniam się w wyżej wymienionych rolach, to jednak nie ma to wpływu na moją wartość jako człowieka (bo na przykład mogłam być rewelacyjnym przyjacielem, powiernikiem i pisarką), to nie wpadłabym w poczucie winy. Ja jednak każdym swoim zachowaniem umniejszałam sobie jako człowiekowi. I dlatego miałam poczucie winy. Bo nie potrafiłam zaakceptować siebie.
Poczucie krzywdy znajduje się po drugiej stronie wahadła. Polega na umniejszaniu wartości innych ludzi ze względu na ich zachowania. Jest to myślenie w schemacie: ja jestem w porządku, to inni są winni. W moim przypadku to myślenie opierało się na obwinianiu o wszystko swojego alkoholika, „bo to przez ciebie”. Budując sobie system iluzji i własnej wizji sprawiedliwości, uważałam się za lepszą moralnie i oczekiwałam zadośćuczynienia, skruchy i obietnicy poprawy. Opowiadając o swoim nieszczęściu od innych oczekiwałam współczucia i wyręczania mnie w różnych sprawach. Hodowałam w sobie złość, chęć zemsty i myślenie: ja ci jeszcze pokażę. Nie umiałam zaakceptować świata i ludzi, takimi jakimi są.

Kuriozalnie jednocześnie potrafiłam żyć i w poczuciu winy i w poczuciu krzywdy niemal jak na huśtawce. Terapeuci twierdzą, że alkoholik ma dwie twarze: anioła i bestii. Na podstawie własnych przeżyć i rozmów z innymi, mogę napisać, że osoby współuzależnione również mają podwójne standardy wartości. Dlatego balansując pomiędzy poczuciem winy i poczuciem krzywdy tak trudno zobaczyć jest prawdę i uznać własną bezsilność. A bez akceptacji zarówno siebie jak i otoczenia na tu i teraz to niezbędny element aby odbudować deficyt poczucia własnej wartości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz