niedziela, 28 grudnia 2014

Noworoczne inspiracje

Koniec roku zazwyczaj wiąże się z postanowieniami. Nie wiem właściwie dlaczego ten moment, ale większość daje się ponieść tej chwili, gdy jedno się kończy, a drugie zaczyna i snuje plany w tym momencie.

Postanowienia, które po tygodniu zostają praktycznie zapomniane, bo prawdziwa zmiana nie może być impulsem chwili, ale powinna wychodzić z głębokiej, wewnętrznej potrzeby. Zmiana siebie jest, bowiem trudna i wymaga dużo pracy nad sobą. Wymaga wyciszenia i spojrzenia w głąb swojego ja, a wybuchy petard i grzmoty fajerwerków naprawdę temu nie sprzyjają. O płynącym potokami alkoholu nie wspominając, bo tworzy tylko piękną iluzję życia w tym momencie. Aby wiedzieć, co ma się zmienić, trzeba dojrzeć to, co robi się źle, to co wpływa na kolejne porażki, to co nas zatrzymuje w miejscu. To wymaga odizolowania się na chwilę od świata, który nas otacza. To wymaga poruszenia wyobraźnią i stworzenia sobie w myślach tego, jakby nasze życie miało wyglądać. Dopiero jak już uda się odnaleźć właściwy obraz, można rozpocząć identyfikację obszarów naszego życia, które trzeba zmienić.
Zmiany nigdy nie są łatwe, wymagają silnej motywacji, która pozwoli wstać, gdy na nowej drodze zaczną się przeszkody. Oczywiście moje zdanie przewodnie mówi, że „jeśli czegoś chcesz, znajdziesz sposób”, ale żeby wytrwać w postanowieniu, trzeba być niezłomnym i nie poddawać się przy pierwszej porażce. Trzeba wtedy wrócić do obrazu, o którym pisałam. Obrazu tego, jak ma wyglądać nasze życie po zmianach. Aby mieć, co wizualizować, gdy wszystko dookoła idzie nie tak.

U mnie w tym roku jest inaczej. Podsumowanie i przemyślenia zrobiłam już w listopadzie. Nagrodziłam siebie za sukcesy i zastanowiłam się, co mogę zrobić inaczej, tam gdzie mi nie wyszło. Odrzuciłam niemożliwe, poprawiłam trudne, sprecyzowałam cele i nadałam nazwy swoim pragnieniom. Efektem tych działań jest moja mapa marzeń na nowy rok. Wykonałam ją w zeszłym tygodniu wykorzystując sprzyjający układ księżyca i słońca. Zmieniłam też podejście do moich marzeń, bo je opisałam. W tym roku postanowiłam na mapę dodać inspirujące mnie cytaty i aforyzmy. Chociaż robiłam ją w gorącym okresie przygotowań do wigilii, więc czasowo wypadło mi to na drugą w nocy, kiedy już uporządkowałam swoje sprawy kucheno-porządkowe, ale zrobiłam. Bardzo, bardzo pomocne były wskazówki, zawarte w Kompasie Marzeń, dzięki któremu odkryłam kształty, symbole i żywioły. Nowa mapa jest zupełnie inna niż poprzednia, zawiera też inne marzenia. Niektóre pola są kontynuacją tego, co już mi się spełniło, bo to było dobre. Ale pamiętam, że uratowana miłość, odzyskana przyjaźń i zaufanie, to nie jest coś dane mi na zawsze, ale coś, co chcę każdego dnia pielęgnować. Odkryłam też, że nie muszę mieć na każde pole osobnego marzenia, bo moja mapa w tej chwili realizuje mi trzy marzenia, których odzwierciedlenie znalazłam na każdym z pól siatki bagua. Zapamiętałam sobie zdanie, które usłyszałam na spotkaniu z autorkami Kompasu Marzeń: „za każde marzenie trzeba zapłacić”. I dzięki temu uzmysłowiłam sobie, że to mają być tylko moje marzenia, bo tylko ja ponoszę ich koszty. Moja mapa jest tylko moja i nie musi wyglądać dobrze dla innych. JEST MOJA.


Zatem czy postanowienia noworoczne mają ogóle sens? Mają, jeśli nie są rezultatem złudnej chwili. Można je zrobić wykorzystując poświąteczne dni lenistwa na wyciszenie, zrelaksowanie się i pomyślenie o swoim życiu. Pomyśleć należy o tym, czego chcemy z głębi siebie, a nie o tym, czego oczekują ode mnie najbliżsi, przyjaciele, przełożeni. Postanowienia noworoczne nie muszą być „poprawne polityczne” typu: nauczę się nowego języka obcego, podniosę kwalifikacje zawodowe, czy rzucę palenie. Jeśli tego wewnętrznie nie chcesz, nie pragniesz i wmawiasz sobie tylko, dlatego, że tak wypada to od razu można je wyrzuć do kosza. A jeśli już odnajdziesz w sobie obraz tego, co chcesz zmienić, nie przesadzaj z wszystkim naraz. Zbyt wiele pociągnie ze sobą zbyt duże koszty. Bo należy pamiętać, że za każdą zmianę należy zapłacić. Jeśli już naszym postanowieniem noworocznym jest „schudnę”, to należy iść dalej: zaplanować dietę, ćwiczenia, które można regularnie wykonywać, a przede wszystkim skonkretyzować: schudnę 10 kg do grudnia 2015. Bo samo schudnę jest zbyt niejasne. Gdy już mamy cel, plan działania, potrzebna jest jeszcze motywacja – swoje zdjęcie z idealną figurą, lub takie, kiedy byłam szczuplejsza. Wizualizacja pragnień to potężne narzędzie pobudzania podświadomości, aby działała na naszą korzyść i obraz tego, co jest zmieniała na ten, który ma być. Ale do tego potrzebna jest właśnie ciężka praca. Samo „chcę” to trochę za mało, trzeba to zmienić na „robię dla siebie”. I dlatego warto swoje pragnienia zapisać, namalować, wkleić czy wizualizować w inny sposób, aby pobudzały do działania. Tak właśnie działa mapa marzeń. Pomaga mi pamiętać o moich marzeniach. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz