piątek, 12 września 2014

Ból istnienia

Nic nie boli jak istnienie. A czym właściwie jest cierpienie? 

Z definicji to ból, doznanie braku, straty, doświadczane przez osobę. Cierpienie to również stan psychiczny bólu emocjonalnego lub fizycznego, nieprzyjemne doznanie ciała, powiązane z przeżywaniem takich emocji jak lęk, poczucie krzywdy, smutek czy żal.  A skoro to takie nieprzyjemne to nie chcemy go przeżywać, odsuwamy od siebie… Już nasi przodkowie byli racjonalistami, więc wymyślili, że cierpienie uszlachetnia. Cierpi się zazwyczaj z jakiegoś powodu psychosomatycznego, ale żeby ból istnienia miał jakiś sens ludzie zaczęli szukać bardziej lub mniej racjonalnych wytłumaczeń, czy to religijnych, czy motywacyjnych. Nawet słyszałam takie powiedzenie chcesz być piękna, musisz cierpieć. Zatem to jest pierwszy z powodów uzasadniających przeżywane cierpienie: dla nagrody, dla urody, dla doskonałości. Wiele religii nadaje cierpieniu boski wymiar, przedstawiając je jako drogę do boga, jako próbę na jaką bóstwa wystawiają człowieka, aby obdarzyć go zbawieniem, mocami i wiecznym szczęściem jako wynagrodzenie ziemskiego cierpienia. Albo odwrotnie cierpienie jest odbierane jako kara za grzechy, za wyrządzone krzywdy, za niemoralne zachowanie.
Ludzie wymyślają sobie te wszystkie powody, bo kuriozalne boją się cierpienia, jakiego mogą doznać, gdy uświadomią sobie, że ich cierpienie jest praktycznie zjawiskiem psychosomatycznym i nie ma większego sensu. Aby zmniejszyć dokuczliwość cierpienia, czy też wyeliminować je całkowicie, trzeba znaleźć jego powody i je usunąć. Ludzie są wobec własnego cierpienia nieobiektywni. Żaden człowiek nie przyzna się nawet przed samym sobą, że jego cierpienie jest niepowtarzalne, ogromne i co inni mogą wiedzieć na ten temat. Żyjąc w poczuciu krzywdy, ból i niezrozumienia ciężko rozejrzeć się dookoła i dostrzec, że wokół nas są inni i wspólnie można sobie pomóc.  

Jak już kiedyś wspomniałam, w tradycji buddyjskiej funkcjonuje pogląd na cierpienie człowieka, które bierze się z 4 rodzajów sytuacji:
- gdy nie dostajemy tego, czego pragniemy – psychologia to nazywa niezaspakajaniem potrzeb, zaczynając od podstawowych potrzeb fizjologicznych (brak pożywienia, brak snu, brak wypoczynku, brak dachu nad głową), potrzeb bezpieczeństwa (brak stabilizacji, brak schematów postępowania, brak prawa), potrzeb przynależności, szacunku i miłości (samotność, odrzucenie społeczne), potrzeb uznania (brak sukcesów, brak autorytetu, prestiżu) i wreszcie potrzeb samorealizacji (brak rozwoju osobistego: zdolności, zainteresowań)
- gdy tracimy to, z czym się związaliśmy – sytuacja utraty: osób bliskich, ulubionego zwierzątka, utraty pracy, bankructwa, straty czasu, niespełnione marzenia
- gdy dostajemy to, czego nie chcieliśmy – pojawienie się przeszkód, choroba, przeciwności losu, ludzi, z którymi musimy współpracować, a działają na naszą niekorzyść
- gdy przywiązujemy się do tego, co nam szkodzi – wszelkie uzależnienia i nałogi (alkoholizm, narkomania, hazard, niezdrowe jedzenie, niezdrowy tryb życia, internet) oraz fiksacje, czyli kurczowe trzymanie się wyuczonych schematów przystosowania, które na dłuższą metę wpływają niekorzystnie na człowieka.

Widać zatem, że cierpienie może mieć podłoże fizyczne lub psychiczne. Ból fizyczny wiąże się z nieprzyjemnymi doznaniami naszego ciała, któremu towarzyszy pobudzenie współczulnego układu nerwowego oraz zwiększone wydzielanie hormonów. Ma to ogromne znaczenie, ponieważ pomaga zlokalizować i rozpoznać chorobę lub uszkodzenie ciała. Zatem jest to sygnał naszego ciała, że dzieje się z nim coś złego, niebezpiecznego i należy skorzystać z pomocy placówki medycznej. Po rozpoznaniu przyczyn bólu, leczy się jego przyczynę, lub jeśli jest to przewlekła choroba, uśmierza jego intensywność. Nawet bardzo silny ból jest łagodzony przy pomocy środków farmakologicznych i zamiast bardzo cierpieć z tego powodu, wystarczy udać się po pomoc do specjalisty. Z przewlekłego bólu fizycznego często bierze się także ból psychosomatyczny. Związany jest z lękiem przed kolejną falą bólu fizycznego, z lękiem przed śmiercią i z myślami o śmierci, z poczuciem bezradności i niesprawiedliwości. Innym rodzajem bólu psychicznego, jest ból, który powstaje pierwotnie w naszym psyche. Sytuacja, w której boli dusza. Depresja i choroby tej grupy są bardzo trudne, nie tylko dla osoby chorej, ale także dla jej otoczenia. Nie powinno się ich pozostawiać samych sobie, ale także skorzystać z pomocy specjalistów, nie tylko psychiatrów leczących farmakologicznie, ale również terapeutów udzielających wsparcia.  

Nie jest moim zamierzeniem udzielanie tutaj złotych rad i wysyłanie wszystkich do lekarza, bo na wszystko nie ma lekarstwa. Moim zamiarem była zmiana spojrzenia na cierpienie. Są sytuacje, w których ludzie cierpienie fizyczne znoszą, a psychiczne wybierają. Są sytuacje, w których cierpimy, a wstydzimy się poprosić o pomoc. Są sytuacje, w których uznajemy – że nie boli aż tak bardzo, samo przejdzie, jakoś to będzie, poradzę sobie – i faktycznie cierpienie mija. Ale bez ustalenia przyczyn, ono może powrócić z większym natężeniem. Aż wreszcie, są sytuacje, w których cierpienie staje się sposobem na życie – obnoszenie się ze swoim bólem staje się niezłym narzędziem manipulacji innymi. Ale z cierpieniem jest tak, że nie musi nas pogrążyć w czarnej otchłani rozpaczy, wcale nie trzeba się z nim godzić jako drogą do oczyszczenia, przebaczenia czy doskonałości. Cierpienie można przerwać i tylko od nas samych zależy, kiedy powiemy sobie dość.

5 komentarzy:

  1. No wreszcie jakiś racjonalny pogląd na ludzkie cierpienie. Bo ciągle słyszy się albo gloryfikowanie cierpienia, obnoszenie z z nim niczym z sztandarem, o czczeniu rzymskiego narzędzia nie wspominając. Albo wręcz odwrotnie ciągłe użalanie się nad sobą typu: Dlaczego to właśnie nam się przytrafiło? Dlaczego cierpimy niewinnie? Dlaczego mi się nie udaje i takie tam. Z takiego użalania się nic dobrego potem nie wychodzi, jedynie fochy pretensje i obwinianie wszystkich dokooła. Żółć i nienawisć. I tak jak w tym kraju ma być dobrze?

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pytanie, jak w tym kraju ma być dobrze, to Ci nie odpowiem. Ale myślę, że jeśli każdy popracuje nad uzdrowieniem podstawowej komórki społecznej, czyli rodziny, to napewno poprawi się sytuacja w górę - w końcu ryba psuje się od głowy, a zdrowieje od ogona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmiany zawsze najlepiej zaczynać od siebie... Bo później będzie jak w przysłowiu, widzimy drzazgę w oku bliźniego, a belki w swoim nie...

      Szkoda, że politycy nie czytają blogów zwykłych ludzi

      Usuń
  3. Cierpienie jest następstwem grzechu i pojawia się jako kara. Przecież wielu ludzi wierzy w to, że bóg złe karze, a dobre wynagradza, więc jeśli popełnia się grzech, trzeba go odpokutować aby móc być dobrym. I możesz sobie pisać co chcesz o swoich poglądach, ale założenie, że z grzechem wiąże się kara jest podstawą każdego kodeksu karnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawy pogląd... Może i większość kodeksów karnych jest oparte na dekalogu, ale to dlatego, że pominąwszy trzy pierwsze przykazania, reszta dotyczy najcięższych przestępstw. Ponieważ ludzie wtedy w większości byli analfabetami (więc spisanie szczegółowego wymiaru kar było co najmniej trudne), zatem najlepszą metodą kontroli i utrzymania porządku było straszenie karą boską, związaną z ogromnym cierpieniem i to na dodatek po śmierci, bo to było bardziej skuteczne. A już szczególnie wszelkie kataklizmy i nieszczęścia tłumaczone jako początek kary boskiej za grzechy, działało na maluczkich.
      Oczywiście przestępstwa powinny podlegać karom, ale mi chodziło w poście o to, że człowiek nie powinien cierpieć bezsensownie, wmawiając w siebie jakąś iluzje o jego sensie w imię "wyższych" celów, czy uzyskania świętości.

      Usuń