środa, 3 września 2014

Droga przeznaczenia


Odwrotnością wiary w siebie i wolną wolę jest wiara w przeznaczenie, czyli w koncepcję, w której los człowieka jest z góry określony, nasze czyny są przepowiedziane, zapisane w gwiazdach, wyznaczone przez jakieś siły wyższe, przez bogów. 

Dlatego przypadki, sploty okoliczności, zrządzenia w naszym życiu, na które nie mamy wpływu za pomocą postępowania, starań i woli tak łatwo zrzucamy na przeznaczenie losu. Ta tendencja tkwi z każdym z nas, jedni wierzą głęboko w przeznaczenie, większość twierdzi, że tak pół na pół, nieliczni racjonaliści twierdzą, że nie ma czegoś takiego. Ale kiedy przychodzą takie chwile, że wokół nas zaczynają się pojawiać sytuacje, szczególne trudne, na które nie mamy wpływu na usta się ciśnie po prostu: widać tak musiało być.



Ja osobiście przychylam się do stwierdzenia, że przeznaczenie w dosłownym tego słowa znaczeniu nie istnieje. Pewnie w dużej mierze, dlatego, że potrafię już pogodzić się z porażką, przyjąć krytykę, a w szczególności lubię mieć poczucie sprawczości tzn. wolę żyć w przeświadczeniu, że mam wpływ na swoje postępowanie, a nie, że kieruje mną „nić przeznaczenia”. Jeśli istnieje jakaś siła wyższa, zwana bogiem, to przecież musiał by być szalony, aby tworzyć takie demony jak psychopaci, seryjni mordercy, zbrodniarze wojenni, pedofile i inni degeneraci. Żaden bóg, który z założenia jest dobry i kocha swoje owieczki nie przeznaczy komuś takiego losu, podobnie jak nie przeznaczył nikomu roli ofiary. No przecież, gdyby człowiek był z góry zaprogramowany, to nie otrzymałby wolnej woli. Bo, w jakim celu miałaby istnieć, gdyby wszelkie działania odbywały się z odgórnym planem. Przecież każdego dnia podejmuję bardzo wiele decyzji, wyborów używając woli i rozumu. Czy jest możliwe przewidzieć tak olbrzymią ilość najdrobniejszych szczegółów, zachowań, przypadków w moim życiu? A biorąc pod uwagę, że ludzi jest kilka miliardów, to jakich liczb trzeba by użyć to zaprogramowania takiego matrixa? Tego nie jest w stanie ogarnąć nawet moja wyobraźnia. To skąd w ludziach tyle wiary w ślepe fatum, przeznaczenie, zły los? I o dziwo, dlaczego zrządzenia losu pojawiają się najczęściej, jako wytłumaczenie wydarzeń tragicznych, przykrych, ale po wygraniu kilku milionów w totolotka słyszy się o niewyobrażalnym szczęściu. Wtedy nikt nie mówi o przeznaczeniu tylko o uśmiechu losu. Zupełnie jakby przeznaczenie miało tylko licencję na nieszczęścia. Jak pogodzić racjonalny umysł z ślepym losem? Odpowiedź brzmi: system iluzji w naszych głowach. Przecież o wiele łatwiej nam powiedzieć, że tak miało być i uwolnić się od poczucia winy niż przyznać się do błędu, lub do tego, że jesteśmy zależni od błędów innych.

Sytuacje wzmacniające wiarę w przeznaczenie
Samospełniające się proroctwa. Wiara w przeznaczenie to idealna pożywka dla wyhodowania w sobie przekonania o swoim życiu. Jeśli człowiek skutecznie nastroi się do tego, że jest w czepku urodzony i ma w życiu szczęście łatwiej mu być optymistą. Podświadomie będzie dokonywał wyborów i działań, które będą przyczyniały się do jego sukcesów. Łatwiej mu będzie podejmować ryzyko z przekonaniem, że mu się uda. I odwrotnie, osoba pogodzona z tym, że w życiu ma pecha będzie podejmowała działania sprzyjające niepowodzeniom, ryzyka podejmować wcale nie będzie, Podchodzenie do wszystkiego z nastawieniem: mi się nigdy nie udaje, więc nie warto się angażować to prosta droga do unikania szans i sprzyjanie porażkom. A komu się lepiej żyje? Czy podcinanie gałęzi, na której się siedzi to na pewno pech i przeznaczenie? A może wystarczy tylko przełamać schemat myślenia, zejść z drzewa i zostać kowalem swojego losu?

Druga połówka. O to piękne pole pełne kwiatów wiary, że „ten jedyny” („ta jedyna”) był mi przeznaczony. Czy wśród miliardów ludzi, żyjących na siedmiu kontynentach oddzielonych oceanami istnieją tylko dwa osobniki pasujące do siebie? Wystarczy zastosować rachunek prawdopodobieństwa. Gdyby tak było, to ludzkość byłaby chyba ginącym gatunkiem. I dlaczego małżeństwa zawierane są przeważnie z ludźmi pochodzącymi z tego samego kraju, o ile nie miasta? Szaleniec na górze tak to idealnie dopasował? To pewnie, dlatego tyle małżeństw mu nie wychodzi, bo poskładanie kilku miliardów puzzli to niebywale skomplikowane zajęcie. Ludzie łączą się w pary z bardziej prozaicznej przyczyny i w bardziej prozaiczny sposób. Podstawowym celem małżeństwa jest spłodzenie, urodzenie i wychowanie potomstwa. Ludzie nawiązują relacje, poznają się, swoje wady, zalety, zainteresowania i jeżeli mają wiele zbiorów wspólnych zakładają rodzinę. Gdy już zawrą małżeństwo, na ogół tracą zainteresowanie szukaniem partnera, dopóki więź małżeńska jest silna. Chyba, że stosują odwrotną kolejność i od potomstwa zaczynają związek. Małżeństwo zawsze zawieramy z człowiekiem, nie z przeznaczeniem.

Cudowne ocalenia. Historii tego typu pełno na każdym kroku. Ogólnie dzielą się na dwa typy: takie gdzie sekundy decydowały o życiu i takie, gdzie ocalenie następowało przez zaniechanie. Pierwsze są to sytuacje, gdzie człowiek uskoczy przed pędzącym tirem w ostatniej chwili, zatrzyma się centymetry od przepaści czy wyjdzie 5 sekund przed wybuchem pożaru. Wtedy słyszy się, że śmierć nie była mu pisana w tamtej chwili. Ale to nie przeznaczenie decydowały, tylko ludzki mózg. Pisałam o tym przy omawianiu intuicji. Moje wewnętrzne ja Czasami receptory odbierają sygnały i powodują działania bez udziału świadomości. Przechodzień kątem oka zauważył tira i jego mózg wydał odpowiednie komendy powodujące uskok. Bez udziału świadomości, ponieważ wszelkie sterowanie chemiczno-biologiczne odbywa się podświadomie. Człowiek wie coś, z czego nie zdaje sobie sprawy, że wie, ale reaguje. I drugi typ sytuacji: gdybym wyjechał 5 minut później zginąłbym w katastrofie. Ale analogicznie, gdyby wyjechać 10 minut wcześniej, albo 15 minut później to też pewnie katastrofy udałoby się uniknąć. Gdyby kierowca tamtego samochodu nie upuścił telefonu, też nie zjechałby z swojego pasa ruchu. Gdyby żona tamtego kierowcy nie zadzwoniła do niego, to pewnie nie upuściłby telefonu. Gdybać można jeszcze długo. Zbiegi okoliczności się zdarzają.


Każde wydarzenie w naszym życiu jest następstwem naszych decyzji lub decyzji innych ludzi. W wersji dla pesymistów naszych błędnych wyborów lub błędów innych. Samoloty spadają z powodu błędu człowieka. Zawsze. Samolot od najmniejszej śrubki wykonali ludzie, nie przeznaczenie. Każda decyzja ma swoje konsekwencje i powoduje zmianę ścieżki, którą podążamy. Większość podejmujemy świadomie i bazując na racjonalnych argumentach, ale czasami lubimy wierzyć, że pomogła nam dobra gwiazda, albo przeszkodził zły los. Nie jest bardziej szkodliwe niż wiara w niewidzialnego przyjaciela, dopóki nie zakłóca nam racjonalnego obrazu świata. Ludzie logicznie myślący nazywają to przypadkiem, ludzie uduchowieni przeznaczeniem.

1 komentarz:

  1. ja nie wierze w przeznaczenie. Moim zdaniem wmawiamy je sobie, gdy coś co się nam przydarzy uważany za niepowtarzalne. Nasze życie układa się tak, jak sami je sobie ułożymy. Mówią jednak, że nic co się dzieje, nie dzieje się bez przyczyny. Moim zdaniem, nie ma co wierzyć "przeznaczeniu", trzeba wierzyć sobie i swoim uczuciom.

    OdpowiedzUsuń