piątek, 5 września 2014

Iskierki nadziei

Starogrecka elpis oznaczała oczekiwanie, ale również nadzieję, która jest jedną z najważniejszych wartości w życiu człowieka. Związana jest z przyszłością, oczekiwaniem na coś dobrego, pożądanego, na odmianę, ufność w to, że coś się stanie, coś się zmieni. Nadzieja ma ogromną moc, o czym przekonałam się na własnej skórze. Gdy miłość mnie zawiodła, gdy straciłam wiarę, tylko nadzieja pozostała ze mną. Nadzieja tak silna, że nawet czując się kompletnie bezradną wciąż liczyłam, że coś się zmieni. Taka malutka iskierka światła w mrocznym pokoju. Nie wiedziałam jak i kiedy, ale byle impuls wystarczył, żeby z małej iskierki nadziei zrobiło się ognisko. Skąd ją brałam nie wiem. Jeden krok w dobrym kierunku napełniał mi tą butelkę z nadzieją, w której czasami zostawała tylko jedna kropla. Dawała mi motywację do podejmowania kolejnych działań, pozwalała przetrwać w trudnych sytuacjach. Na nadziei opierało się moje oczekiwanie na lepsze jutro.

Na jednej z ostatnich sesji terapeutycznych poruszyliśmy właśnie temat nadziei. Na pytanie czy ją miałam odpowiedziałam: zdecydowanie tak. Przecież, gdybym jej nie miała nie trafiłabym na terapię. Mimo stanu, do jakiego doprowadziło mnie współuzależnienie, mimo kompletnej izolacji od świata i ludzi, mimo prawie podjętej decyzji o rozwodzie, mimo bólu wywoływanego jakimikolwiek wspomnieniami, mimo wstydu za to kim się stałam, mimo łez, które mnie zalewały, nie pozwalając wydobyć sensownego zdania. Mimo, że to właśnie nadzieja trzymała mnie w moim toksycznym związku z alkoholikiem, zmuszała do kolejnych kroków, które i tak prowadziły do porażki. Mimo, iż to ta iskierka nadziei pozwalała mi marnować siły i energię na bezcelowe działania, mimo to trzymałam się jej kurczowo, niczym tonący brzytwy, mimo wszystko… znalazłam w sobie motywację, żeby pójść na terapię. To nadzieja mi ją dała. To nadzieja nie pozwalała na myśli samobójcze. To nadzieja budziła mnie rano i przekonywała, że warto wstać, na posłańca wybierając sobie mojego kota. To nadzieja pozwalała przez ciężkie, szaro-bure chmury dojrzeć promyk światła. To nadzieja miała jedno marzenie. To nadzieja miała siłę i odwagę pójść po pomoc. Moja nadzieja była niezłomna. Bez nadziei byłbym już wrakiem człowieka, jakimś chodzącym robotem, bez uczuć, bez iskry życia. Siedziałabym pewnie w pokoju z opuszczonymi roletami, zamkniętymi drzwiami tępo patrząc się w ścianę, odrzucając fakt, że na dworze świeci słońce, trawa się zieleni i ptaki śpiewają.

Teraz nadzieja niczym dobry wiatr, popycha mnie na mojej ścieżce rozwoju do przodu. Dzięki niej udaje mi się wyznaczać kolejne cele i je konsekwentnie realizować, dzięki niej mierzę się z trudnościami i nie poddaję zwątpieniu, że właściwie po co mi to. Nadzieja pozwala oceniać zyski i straty, podejmować decyzje o zmianach albo wytrwać w trudnej sytuacji, bo przecież nie będzie trudna w nieskończoność. Nadzieja otwiera mi drzwi do nowych możliwości. Nadzieja przywróciła mi marzenia, radość życia i pasję tworzenia. Nadzieja nie pozwala mi odpuszczać, mimo że czasami są takie dni, że mam dość. Nadzieja zawróciła miłość z drogi zagubienia i reanimowała wiarę w siebie. Nadzieja trzyma pod ramię mój optymizm i porusza fale pozytywnego myślenia. Nadzieja prowadzi mnie moją krętą drogą życia z pewnością, że za kolejnym zakrętem znów czeka mnie piękny widok. Nadzieja przekonała mnie, że prosta droga jest monotonna, a moja kręta jest pełna ekscytacji, fascynacji i powinnam się cieszyć, że tak jest. Nadzieja rzeźbi mi skrzydła, aby życie mogło je podcinać. Ale one i tak zawsze odrastają.
Nadzieja naprawdę umiera ostatnia.

3 komentarze:

  1. Witaj.
    Czytam Twojego bloga i jestem pełen podziwu,że znalazłaś w sobie tyle siły,samozaparcia,odwagi,hartu ducha,takiego
    kociego uporu w dążeniu do obranego przez siebie celu,tak sponiewierana przez los,miałaś odwagę i siłę otrząsnąć się
    z tego i stworzyć wizję świata w którym chciałabyś być,a dążysz do tego uparcie-podziwiam takich ludzi.
    Pisz,a ja będę czytał i patrzał jak się podnosisz,rozwijasz i rozkwitasz.Niech to będzie przesłanie dla innych.
    Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za słowo wsparcia. Piszę, ponieważ dotarłam już do tego etapu w swoim rozwoju, że mogę się dzielić swoimi przeżyciami. Może kiedyś przeczyta to ktoś, komu przyniesie to ulgę albo doda otuchy.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Ani razu nie napisałaś, że nadzieja matką głupich... A to chyba najczęstsze skojarzenie z hasłem nadzieja.
    chociaż zauwazyłaś słusznie, że czasami twoja nadzieja była dla Ciebie zgubna i podtrzymywała twoje życie w kłamstwie, które zresztą sama w siebie wmawiałaś. Ale jak mój poprzednik zauważył, dobrze, że się z tego otrząsnęłaś...

    OdpowiedzUsuń