środa, 19 sierpnia 2015

Dziura w całym


Efekty nie zawsze są takie, jakich oczekujemy.
Dziś biegając miałam czas na przemyślenia. Niewątpliwie utrata 30 kilogramów jest moim sukcesem i powodem do dumy. Jest jednoznacznie pozytywnym efektem, a korzyści, jakie dzięki niemu osiagnęłam jest tak dużo, że mogłabym najbliższe trzy posty przeznaczyć na ich wymienianie. Najważniejsza jest chyba poprawa stanu zdrowia: wyniki krwi są w normie, dzięki zmniejszeniu o 1/3 tłuszczu trzewiowego moje organy wewnętrzne są mniej otłuszczone, jelito znacznie rzadziej sprawia mi niespodzianki. Mój kręgosłup i kolana znacznie „odetchnęły”, dzięki czemu nie mam już problemów z wchodzeniem i schodzeniem po schodach, wsiadaniem wysiadaniem z autobusu, czy zapięciem pasów. No i mogę biegać. Głowa boli mnie bardzo rzadko, łapię mniej infekcji, nie dostaję zadyszki od byle przebieżki. No i oczywiście wzrosło moje poczucie wartości, czuję się pewnie we własnym ciele, łatwiej mi akceptować jego niedoskonałości, nie czuję wstydu, bo zajmuję w autobusie tylko jedno miejsce. Zatem może czas spojrzeć na te niepożądane efekty odchudzania?czytaj dalej

niedziela, 9 sierpnia 2015

Nieszczęścia



Ludzie szczęśliwi posiadają zdolność rozwiązywania problemów, zamiast od nich uciekać.

To stwierdzenie stało się dla mnie kolejnym punktem do przemyśleń na temat zmian w życiu i rozwoju. Kiedyś z trudnościami sobie wcale nie radziłam, wzbudzały we mnie lęk i poczucie beznadziejności. Najczęściej od nich uciekałam, licząc, że jakoś to będzie i sytuacja rozwiąże się sama. Gdy pojawiło się jedno przysłowiowe nieszczęście, natychmiast oczekiwałam kolejnego i kolejnego. Jakby cały świat miał mi się zawalić na głowę. Życie traktowałam jako pasmo ciągłych udręk i cierpień – jako jedną wielką porażkę.czytaj dalej

środa, 22 lipca 2015

Pusta kartka


Wena twórcza czasami pakuje walizki i wyjeżdża na wakacje.

Ostatnimi czasy skupiłam się na dbaniu o zdrową sylwetkę i zaniedbałam inne zakładki na blogu. Oczywiście z powodzeniem mogłabym napisać kolejne kilka artykułów o byciu zdrowym, ale chciałam napisać o rozwoju osobistym. I nagle dopadł mnie syndrom pustej kartki. Doszłam do wniosku, że moja wena twórcza miała dość odchudzania i mnie opuściła. I jak sobie tutaj poradzić w takiej sytuacji? Oczywiście pierwsze co przyszło mi do głowy to przejrzeć listę inspirujących tematów w moim czarodziejskim notesie. Pierwsze słowa, jakie wpadły mi w oko, brzmiały: to wybór, a nie przypadek decyduje o… I tutaj się zatrzymam. A może właśnie moim dzisiejszym wyborem będzie pusta kartka?
czytaj dalej

piątek, 17 lipca 2015

Kodeks Pozytywnego Życia




Gdy pierwszy raz przeczytałam zaproponowany temat, nie myślałam o samurajach, tylko o „Piratach z Karaibów”. Ich piracki kodeks pojawiał się w każdej z części. Pierwszy raz, gdy panna Swan trafiając na Czarną Perłę, powiedziała: chcę paktować, przez co stała się nietykalna. Ponieważ KODEKS to PRAWO. I każdy pirat nosił go w sercu, sumiennie przestrzegając. Podważenie kodeksu jako źródła prawa kończyło się zastrzeleniem przez Strażnika Kodeksu.
Nie wiem skąd mi się wzięło wspomnienie piratów, bo do dwudziestego pierwszego wieku na pewno nie pasuje, ale widać moja intuicja ma takie właśnie skojarzenia. Być może dlatego, że piraci w obecnym stuleciu żadnego kodeksu nie przestrzegają. A może dlatego, że po prostu uwielbiam „Piratów z Karaibów” i to każdą część. Kodeks piratów był krótki, jasny i regulował wszystkie ważne sprawy, jak hierarchia władzy, udział w łupach, traktowanie zakładników i lojalność wobec kamratów. Ale czy ja osobiście mam jakiś zbiór zasad, którymi się w życiu kieruję? Właściwie zgadzam się z większością dekalogu: szacunek, miłość, uczciwość, wierność, lojalność, asertywność to bardzo ważne dla mnie wartości. Ale to bardziej mi pasowało do edycji o priorytetach. Ale czy mam jakiś zbiór zasad spisanych jak na kodeks przystało? Może nie są oprawione w skórę, ale spisane są. Zasłyszane, wyczytane, wykoncypowane po dyskusjach, udostępniane na facebooku – złote myśli i cytaty, które dotarły do mnie tak głęboko, że zostały zapisane w moim notesie.

poniedziałek, 13 lipca 2015

Choroba rodzinna


Choruje się w samotności, zdrowieje w grupie

Każdy w najbliższym otoczeniu ma prawdopodobnie kogoś, kto zmaga się z problemami uzależnień, współuzależnień, depresji czy innych schorzeń prowadzących do destrukcyjnego myślenia o sobie. Często problemy są nieuświadomione, bo trudno nazywać je po imieniu. Największym problemem dla takich osób jest samotność w walce z nałogiem, chorobą. Ale samotność ta, nie wynika z braku towarzystwa, bo rodziny często są obok, jest to samotność dźwigania ciężaru. Poczucie osamotnienie, izolacji, niezrozumienia, albo bycia ciężarem. Kiedy najbliższy człowiek, którego się kocha, z którym wiążemy się do końca życia nie rozumie, a może nawet nie chce zrozumieć istoty trudności. Pozostaje obojętny, nie chce wspierać w sposób, jakiego oczekujemy, podchodzi do problemu na zasadzie: mnie to nie dotyczy, ty się lecz

sobota, 4 lipca 2015

Rower na receptę


Jazda rowerem wpływa nie tylko na kondycje, ale również na psychikę.
Od kilku dni jest ciepło, więc codziennie jeżdżę rowerem, co sprawia mi dużo radości, przyjemnie chłodzi, troszkę opala i odchudza. Wiatr we włosach, słońce na twarzy i uśmiech na widok przyrody jest uniwersalnym panaceum na spadki nastroju. Jazda rowerem pobudza moje krążenie, zawsze sobie powtarzam, że robię to dla swojego serca, gdyż regularny trening przekłada się na obniżenie tętna spoczynkowego. Robię to też dla swojej oponki, gdyż jazda rowerem jest ćwiczeniem aerobowym, dzięki któremu pobudzam organizm do spalanie tłuszczu.Czytaj dalej →

Trudna prawda



Poniedziałek to najlepszy dzień na stawienie czoła swoim „ogonom”.

Dziś postanowiłam zrobić to, co już długo odkładałam nie mogąc się zmobilizować i szczerze mówiąc zajęło mi to cały dzień. Jedną z tych rzeczy było wybranie się do klubu anonimowych żarłoków. Chodziło mi to już po głowie od dłuższego czasu, ale nie do końca byłam pewna czy chcę, czy moje problemy z jedzeniem są wystarczające do uznania je za uzależnienie i jaka jest różnica między AŻ a Al-Anon. Ale uczestnictwo w maratonie popchnęło mnie i do zrobienia tego kroku.
Czytaj dalej →

piątek, 26 czerwca 2015

Zła Bliźniaczka


Narzekaniem nie spali się zbędnych kalorii.

Pogoda postanowiła odpuścić i się wypogodziło. Ja też się pozbierałam z łóżka. Zrobiłam nawet pełną gimnastykę, bo wczoraj po 10 minutach moja głowa czuła się jak na rollercosterze, żołądek chyba jeszcze gorzej. A wszystko przez mapę marzeń. Spojrzałam się na nią dziś i zrobiło mi się po prostu tak jakoś w środku… niekomfortowo. Wprawdzie głowa trochę jeszcze protestowała, ale mięśnie o dziwo dały radę.

Pomyślałam sobie, że ciekawym sposobem na jeszcze więcej pozytywnej energii byłoby wziąć 35-kilogramowy plecak i pochodzić z nim przez godzinę. Ciekawe jakbym się z tym czuła? A jeszcze rok temu tyle więcej nosiłam ze sobą. Jeszcze ze 20 kilogramów i będę mogła powiedzieć, że rozstałam się ze swoja „złą bliźniaczką” i to dosłownie. Oddam jej nie tylko zbędne kilogramy, ale także poczucie niskiej wartości, brak wiary w siebie, wieczną malkontencję, poczucie winy, poczucie krzywdy i bezradność. Dorzucę jeszcze pesymizm, narzekanie, użalanie się, lęk wysokości i siano na głowie w kolorze blond. Ależ to fantastyczny pomysł. Czemu ja na to wcześniej nie wpadłam?
Czytaj dalej →

wtorek, 23 czerwca 2015

Letni deszcz


deszcz

Przestań winić innych za to, w czym błądzisz…


To niesprawiedliwe, że piątek jest tak daleko od poniedziałku, poniedziałek tak blisko piątku. Poniedziałek składnia do podsumowań i opracowania planu na kolejny tydzień. A jednocześnie po rozleniwiającej niedzieli trudno się jakoś zebrać na nowo energię. Dobrze, że w poniedziałki mam zumbę w planie, naładuję się pozytywnie na cały tydzień.


Czytaj dalej →

piątek, 19 czerwca 2015

Jeszcze więcej



Czego chcesz od życia… życie ci da…

Udało mi się wstać o dobrej porze. Pierwszy plus. Ucieszyłam się. Udało mi się nawet rano opanować bałagan w kuchni, ale przed śniadaniem przyszedł mi do głowy szatański pomysł i weszłam na wagę. Ło matko… Przetarłam oczęta. No nie wierzę. Może się jeszcze nie obudziłam? Zerkam jeszcze raz… Nie, jednak nie mam zwidów.
Czytaj dalej →

czwartek, 18 czerwca 2015

Krytyk wewnętrzny


Nigdy nie dyskutuj z głupcem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona na argumenty.

Gdy jechałam dziś rowerkiem na analizę składu ciała, której zrobienie dziś jest kolejnym po wpisaniu się na listę warunkiem udziału w maratonie spalania tłuszczu, dopadły mnie myśli o całym dzisiejszym poranku i wątpliwościach, jakie mnie naszły. Chyba niezależnie od tego czego się podejmuje, zawsze tkwi we mnie mój wewnętrzny krytyk, który sabotuje wszystko. Uwielbia wręcz to robić. Nie wiem ile osób ma go w sobie, ale z obserwacji ludzi wnioskuję, że dość sporo. No i oczywiście po entuzjastycznej sobocie mój krytyk, postanowił się dziś odezwać

Czytaj dalej →

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Wyzwanie

Wróciłam wczoraj do domu i stwierdziłam: chyba oszalałam…

Trwało to mniej więcej 5 minut, a potem zmieniłam swoje nastawienie. Wcale nie oszalałam, to czego się podjęłam to zwyczajny wyraz mojej zmiany. No owszem, mam bardzo dobre wyniki w traceniu kilogramów, ale ostatnio trochę jakbym straciła werwę. Gdzieś wyczytałam, że to normalne, bo notoryczna euforia jest szkodliwa dla zdrowia psychicznego, zatem odrobina melancholii się przyda dla równowagi. I tu nagle wczoraj, sama nie wiem czemu, zdecydowałam się wziąć udział w miesięcznym maratonie spalania tłuszczu. Zapisałam się, a ponieważ lubię kończyć co zaczęłam, więc konsekwentnie będę chciała spalić te 5 kilogramów z planu do 15 sierpnia.

środa, 10 czerwca 2015

Zumbowanie

Pozytywną energię można czerpać nie tylko z wewnętrznego rezerwuaru miłości, ale z wszystkiego co sprawia radość.


Zumbę odkryłam na youtubie, gdy szukałam ćwiczeń cardio. Bardzo dużą dawkę inspiracji otrzymałam od zaprzyjaźnionej blogerki: Basi K, dzięki której spojrzałam na zumbę bardziej jako na połączenie radości z ćwiczeniami. Po pogrzebaniu troszkę we wszystkich filmikach, znalazłam w końcu kilka dla siebie. Moim zdaniem zumba to idealne połączenie tańca z fitnessem. Daje wycisk, ale jednocześnie sprawia radość. W pewnym momencie stwierdziłam, że nie ważne że moje kroki są trochę inne niż filmie, że nie wyginam się aż tak mocno, nie podskakuje aż tak wysoko, albo nie utrzymam tempa, albo ogólnie nie załapuję całego układu od razu. Pot i tak mi po plecach leci. A czego nie dotańczę to dowyglądam. Bo najważniejsze co te ćwiczenia dają, to śmiech. 

sobota, 6 czerwca 2015

Złe nawyki



Program zmiany swojego życia jest łatwy do przeczytania, ale trudny do wykonania.

Już Starożytni zauważyli, że najlepszym sposobem na skorygowanie złych nawyków jest celebrowanie nowych, tych pożądanych. Postanawiając robić coś dobrego dla siebie, należy bezwzględnie przestać sobie szkodzić. I o ile pierwsza część chociaż z oporami, ale jest zazwyczaj realizowana, to druga… O drugiej się całkowicie zapomina. Równie często podejmując walkę z jednym złym nawykiem, zamienia się go na inny niepożądany, zamiast na dobry.
Źródło zdjęcia: http://pixabay.com/pl/

wtorek, 2 czerwca 2015

10 minut

Motywacji i entuzjazmu jest dużo na początku, a potem są dni, kiedy się nie chce.


Do każdej zmiany w swoim życiu podchodzę z ogromną energią i entuzjazmem, jak większość ludzi. Bo nowość zawsze jest atrakcyjna. Dzieci zawsze będą się bawić nową zabawką przez cały dzień, zanim rzucą ją w kąt. Mężczyźni zawsze spędzą cały dzień polerując nowy samochód, a kobiety z radością przygotują w pierwszy dzień zestaw posiłków na cały tydzień diety. Lecz kiedy entuzjazm mija, dopada znużenie. I wtedy rozwiązaniem jest zasada 10 minut.

czwartek, 28 maja 2015

Magiczny zeszyt

Zapisując swoje myśli i przeżycia dokumentujemy swoje życie.

Notatnik jest jedną z moich inspiracji do pisania. Jest formą doskonałą, nie tylko, dlatego, że papier przyjmie wszystko, ale głównie, dlatego, że jest zawsze gotowy do użycia i niemal pod ręką. Jego wartość odkryłam zapisując ważne dla mnie rzeczy, których uczyłam się na warsztatach, pisałam w nim zadania domowe, nierzadko na raty, mając chwilę wolnego czasu na przystanku, bo PKS będzie za 20 minut. A potem mój zeszyt stał się magiczny i zaczął własne życie. Czytaj dalej →

wtorek, 26 maja 2015

Przeszkody


Złe chwile przeminą, jeśli nie zrobi się z nich wielkich tragedii.

Życie się toczy niezależnie od tego, czy mi się podobają wydarzenia, które niesie ze sobą, czy też nie. Życie ma generalnie w nosie to, czy chcę w nich brać udział, czy wolałabym raczej nie. Podobnie jak prawa fizyki na mnie działają, bez względu na to, czy je znam, czy też jestem ich nieświadoma. Ale życie nie jest okrutne, ono się po prostu toczy. Na pewne rzeczy mam wpływ, na inne nie. Budowanie sobie w głowie najczarniejszych scenariuszy przyszłych wydarzeń, to gotowa recepta na katastrofę.
Czytaj dalej →

piątek, 22 maja 2015

Zaangażowanie


Aby osiągnąć cel, trzeba się zaangażować, a nie tylko być nim zainteresowanym.

Życie jest bardzo ciekawe i wiele rzeczy budzi nasze zainteresowanie, szczególnie, jeśli chodzi o zmiany. Kusi, podnieca, ekscytuje, obiecuje rewelacyjne efekty, pełnię szczęścia, poprawę, jakości życia, oraz wiele innych uniwersalnych wartości marketingowych. Często podejmuje się jakieś kroki, ale po tygodniu lub dwóch, przy pierwszym, drobnym niepowodzeniu następuje załamanie lub rezygnacja. Dotyczy to w szczególności diet lub terapii odwykowych.

czwartek, 21 maja 2015

Wytrwać...

Podjęcie zmiany to dopiero początek drogi. Trzeba jeszcze nią wytrwale podążać.

Są takie dni, kiedy droga wydaje się zbyt daleka, w inne zbyt kamienista, zbyt piaszczysta, czasami wiedzie pod górę. W niektórych chwilach dopada przekonanie, że to jest zła droga, nie w tym kierunku, należy do kogoś innego. Przychodzi taki moment, gdy siadając na przydrożnym kamieniu ma się ochotę płakać, albo uciec z niej na najbliższym skrzyżowaniu. Dobrze wtedy spojrzeć jeszcze raz na drogowskaz.

sobota, 16 maja 2015

Optymizm



Optymizmu można się nauczyć. To bardzo pozytywne prawda?


Nieodmiennie mam w pamięci powiedzenie: złe nastawienie jest jak przebita opona, trzeba ją zmienić, aby jechać dalej. I chociaż mój rowerek niejednokrotnie tracił powietrze w oponach, ja mimo to nadal nim jeżdżę. Z moim nastawieniem jest identycznie. Pozytywne nastawienie decyduje o tym, jak odbieram ten świat.

czwartek, 14 maja 2015

Mam ochotę na...

Zespół odstawienia kojarzy się głównie z alkoholizmem, narkomanią i ewentualnie z rzucaniem palenia.


Niemniej uważam, że może pojawić się w każdej chwili i wcale nie musi być związany z uzależnieniem. Stare przysłowie pszczół mówi, że syty głodnego nie zrozumie. I jest w tym naprawdę ogromnie ważna prawda zawarta. Można być bardzo empatycznym, mieć dużo dobrych chęci, a mimo to nie następuje wielopłaszczyznowe porozumienie. Dlatego grupy wsparcia są takim fenomenem. Bo w takiej grupie wszyscy rozumieją sytuację. Nie trzeba tłumaczyć, nie trzeba się usprawiedliwiać. Czasami wystarczy jedno zdanie. 

wtorek, 12 maja 2015

W poszukiwaniu inspiracji



Najtrudniej jest po prostu zacząć. Przestać planować i podjąć działanie. Koniec jest zazwyczaj zaskakujący.

Usiąść przed komputerem i przelać swoje myśli na wirtualny papier. To takie proste działanie, nie wymaga wielkiego wydatku energetycznego, powinno przychodzić z łatwością. A tymczasem długo zastanawiałam się nad tym, czy w ogóle wziąć udział w tej edycji karnawału, bo co ja mogę o swoim pisaniu opowiedzieć? O moich inspiracjach?  Dlaczego się zatem zdecydowałam? Można powiedzieć, pomogła mi moja słabość. Chociaż nie, słabości teraz nazywam przeszkodami, które wcześniej czy później pokonam w taki, lub inny sposób. Ostatnio miałam niewielki kryzys „ogólnoorganizmowy”, w tym także twórczy. I po kilku dniach znalazłam w swojej skrzynce maila z pytaniem: Izka, czemu nie piszesz? I teraz już wiem, co chcę napisać o moich inspiracjach.

poniedziałek, 11 maja 2015

Chce się żyć

Nadszedł maj i wszystko zmienił. Odszedł żal, a powróciło szczęście.

Maj jest dla mnie miesiącem najbardziej wiosennym, najbardziej energetycznym i pobudzającym. Inspirującym do radości. W maju świat zmienia swój wygląd: wtedy na drzewach najintensywniej rosną liście, przyroda dosłownie wybucha zielenią w najbardziej soczystych odcieniach. Maj to również festiwal zapachów i kolorów: magnolie, jaśminy, bzy, czeremchy, kasztany, niezapominajki, tulipany, sasanki, bratki, konwalie, fiołki, rzepak i wiele innych. Idąc na spacer dosłownie czuje się, jak zapach unosi się w powietrzu, a w oczach wirują intensywne kolory.

niedziela, 10 maja 2015

Żywioły

Lawiny nic nie zatrzyma. 

Cztery podstawowe żywioły wpływające na losy ludzkie, których znaczenie odkryto już w starożytności. W mocy żywiołów wiele kultur i filozofii odnajduje sens istnienia. Znano je już w starożytności od Grecji po Chiny. Jednak na dalekim wschodzie istniało 5 żywiołów: w Japonii 5 żywiołem niebo, w hinduizmie eter, a w Chinach uznawano drewno i metal zamiast powietrza. Żywioły występują niemal wszędzie. Wiąże się je z planetami, astrologia przypisuje żywioły do znaków horoskopu, nawet chiński horoskop każdemu zwierzęciu przypisuje żywioł.

sobota, 25 kwietnia 2015

Wyrażanie złości


Dzik jest dziki, dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły… ten fragment wiersza Brzechwy, chyba każdy zna. Dziś postanowiłam napisać troszkę o złości. Jak wiemy, jest to emocja, co, do której poglądy ludzkości ewoluują. W dawnych czasach, kiedyś będąc osobą dystyngowaną z wyższych sfer, złościć się nie wypadało, tudzież jeśli już się zdarzało, to musiała to być złość zgodna z obowiązującą etykietą. Tajemnicą jest, co działo się ze złością w alkowach. Dziś różne szkoły psychologiczne i terapeutyczne mają różne podejścia do wyrażania złości. Ale korzenie złości sięgają o wiele dalej, bowiem jej początki to ludzie niemal pierwotni. Wtedy złość była potrzebna do przetrwania, polowania i obrony. Wyrażanie swoich emocji, w tym złości ma spory udział w zdominowaniu naszej planety przez homo sapiens. I tak pozostało do dziś, złość daje człowiekowi siłę, przygotowuje go do walki. Tyle, że nasi przodkowie złością napędzali maczugi, a człowiek obecny często napędza nią stres i destrukcję.

środa, 22 kwietnia 2015

Poświęcenie

Poświęcenie to takie słowo bardzo martyrologiczne, górnolotne, kojarzone z czynami bohaterskimi, albo z wielkimi uczuciami, z ofiarą, szczególnie ofiarą z miłości. Najszlachetniejszym czynem było poświęcenie własnego życia w imię wolności, patriotyzmu czy niesienia pomocy innym. Może to była dobra definicja w dobie romantyzmu i zrywów narodowościowych, ale w dwudziestym pierwszym wieku brzmi archaicznie, chociaż nie powiem, zdarzają się jeszcze przypadki ratowania cudzego życia kosztem własnego. Ja poświęcenie sprowadzam do wymiaru ekonomicznego i traktuję jako koszty. Jest to naprawdę mało romantyczne, ale bardziej pasujące do rzeczywistości. Dla mnie poświęcenie nie musi być zaraz jakimś wielkim czynem w imię czegoś bardzo ważnego, zresztą tak naprawdę taka możliwość nie zdarza się na co dzień, poświęcenie może być związane równie dobrze ze zwykłymi czynnościami.

niedziela, 19 kwietnia 2015

Moje priotytety

PRIORYTET: to modne słowo czy potrzebna wartość? 

Priorytet to takie słowo pochodzące z obcego języka, które w mojej własnej interpretacji ma różne znaczenie: priorytetem określiłabym albo coś dla mnie ważnego, albo coś pilnego. Gdy dostałam zaproszenie do wzięcia udziału w wydarzeniu Karnawał Blogowy Kobiet zaczęłam zastanawiać się nad tym, jakie są moje priorytety w życiu. W procesie myślenia dopadła mnie przy tym zabawna konkluzja: potrzeby fizjologiczne zawsze same wyegzekwują swój priorytet. Niezależnie od tego, co myślę o słowie priorytet, to o poranku tylko jedna rzecz jest dla mnie bardzo ważna i bardzo pilna. Jednocześnie. I w ten sposób moje wewnętrzne ja pokazało mi sposób, w jaki mam spojrzeć na ten temat. Moje priorytety wynikają z tego, jaki jest mój system wartości i jakie wyznaczyłam sobie cele.

czwartek, 16 kwietnia 2015

Tempo zmian

Zmienić w życiu można praktycznie wszystko, nic nie jest niemożliwe, jeśli ma się jasno sprecyzowany cel i wolę działania. 

Jednak większość zmian, wymaga poświęcenia czasu, zaangażowania i wytrwałości. Tempo zmian może być powolne, ale systematyczność utrwala zmianę. Błyskawiczne zmiany są raczej zabiegami kosmetycznymi niż celowym działaniem. Nawet po operacjach chirurgicznych poprawiających wygląd, potrzebny jest okres rekonwalescencji, a potem konieczności działań, podtrzymujących efekt skalpela. Mówiąc kuriozalnie, jeśli po odessaniu tłuszczu wróci się na fotel i ponownie odda chipsom i słodyczom, to jest to po prostu zabieg kosmetyczny, krótkotrwały, a nie zmiana.

wtorek, 14 kwietnia 2015

Wiosenne zmiany

Zmiany mają to do siebie, że oznaczają pracę na całe życie.
Rozpoczynająca się wiosna, kiedy przyroda budzi się do życia i rozkwita wpływa także na ludzi. To drugi taki moment, po nowym roku, kiedy w ludziach budzi się chęć zmiany. I bardzo dobrze. Ten moment każdy z nas powinien złapać mocno i wykorzystać. Ja go wykorzystałam w zeszłym roku, więc dorobiłam się już własnych doświadczeń i przemyśleń na temat zmian.

sobota, 4 kwietnia 2015

Wiosenna radość

Przeżyję te święta po prostu z pogodą ducha w sercu, uśmiechem na twarzy, pozytywnym nastawieniem do siebie i świata oraz wiosenną radością. Czego i wszystkim czytelnikom bloga życzę. 

Jako osoba, która wierzy trochę inaczej, zasadniczo Wielkanoc jest dla mnie po prostu zwykłym świętem jak każde inne. Jest smaczne jedzenie, wizyta u rodziny, nawet się święconym jajkiem podzielę i składam ludziom życzenia. Bardziej chyba szanując tradycję, bo co do wiary miewam wątpliwości. Obserwując tą całą otoczkę świąt odnoszę wrażenie, że zamiast duchowego oczyszczenia, mamy kolejne skomercjalizowane żniwa. Gdy jeszcze byłam katoliczką mającą naście lat, największe wrażenie na mnie zawsze wywierały obrzędy wielkiego tygodnia, od niedzieli palmowej i inscenizacji męki pańskiej, po liturgię wielkoczwartkową, piątkową drogę krzyżową i sobotnie święcenie potraw. Wtedy odnajdywałam w tym jakiś duchowy wymiar. Teraz mam wrażenie, że katolicy i niekatolicy świętują tak samo, różni ich tylko to, że katolicy zaglądają do kościoła w świąteczne dni, bo radości chyba w sercu nie odnajdują.

niedziela, 29 marca 2015

Zasługuję na miłość


Zarówno z deficytów emocjonalnych jak i przeżyć z dzieciństwa, bierze się problem z poczuciem własnej wartości jako człowieka. Niewiele osób potrafi powiedzieć o sobie: jestem wartościowy. Większość buduje zdanie złożone: jestem wartościowy, ponieważ jestem dobrym przyjacielem. Jestem wartościowy, bo dzieci mnie potrzebują. Potwierdzenia wartości szuka się w relacjach z innymi ludźmi.

sobota, 28 marca 2015

Deficyty miłości

Dzieci bardziej niż inni potrzebują mieć zupełną pewność, że są kochane przez tych, którzy mówią, że je kochają.— Michel Quoist

Niestety w dzieciństwie doznajemy również wielu deficytów emocjonalnych. Im bardziej dysfunkcjonalna rodzina tym większe są deficyty poczucia bezpieczeństwa, własnej wartości, bezwarunkowej miłości i poczucia kobiecości/męskości.

piątek, 27 marca 2015

Kochać




Przypomnij mi, jak smakuje szczęście
Osusz me łzy, wypowiedz zaklęcie
Lećmy do gwiazd po nasze marzenia
Cały ten świat mamy do stracenia


(cytat z piosenki Boys)

Miłość ma tyle twarzy ile gwiazd na niebie. Nie sposób ich wszystkich zobaczyć. 

poniedziałek, 23 marca 2015

Twarze bezsilności

Poczucie krzywdy i poczucie winy to dwie twarze bezsilności.
Życie w poczuciu winy i poczuciu krzywdy to jest niemal to samo życie. Życie, nad którym straciło się kontrolę. Oba te stany są następstwem deficytu emocjonalnego wynikającego z braku poczucia własnej wartości. Oba wykiełkowały z nieumiejętności oddzielenia dwóch pojęć: wartości człowieka od jego zachowań. Dlatego niska samoocena jest niemal zawsze symptomem jakiegokolwiek uzależnienia. Oceniamy człowieka przez pryzmat jego nałogowych zachowań, a nie widzimy jego wartości wewnętrznej. Oczywiście obejmuje to także autoocenę, bez względu na uzależnienie. Nie tylko człowiek sponiewierany przez wódę czy prochy, myśli źle o sobie. Niska samoocena występuje przy współuzależnieniu, w rodzinach dysfunkcyjnych, przy uzależnieniach od hazardu, internetu, pornografii, jedzenia, seksu czy miłości. Brak poczucia własnej wartości może być związane z deficytem już wyniesionym z domu, którego w dorosłym życiu nie udało się uzupełnić.

piątek, 20 marca 2015

Symbole szczęścia


Obchodzony 17 marca dzień świętego Patryka, z którym nieodmienne kojarzy się zielona koniczyna, podkowa i garnek złota skłonił mnie do pomyślenia, co symbolizuje szczęście. I właściwie chyba sam symbol szczęścia nie ma takiego znaczenia jak wiara w to, że przynosi szczęście. Od niepamiętnych czasów ludzie wierzyli w moc amuletów, niektóre kultury miały nawet bóstwa od szczęścia i powodzenia. 

poniedziałek, 16 marca 2015

Dzień przyjemności

Zdanie zapożyczone od mojej koleżanki: Byłoby bardzo niesprawiedliwe wobec tych wszystkich nieszczęśliwych ludzi, gdybym była piękna, inteligentna, zabawna i na dodatek jeszcze szczupła:) 

sobota, 14 marca 2015

Ograniczenie możliwości



W ostatnim tygodniu na własnej skórze przekonałam się, że w każdym z nas drzemią ogromne możliwości. 


Wszystko zaczęło się od zadania, które dostałam od terapeutki, a polegało ono na tym, żeby opisać swoje możliwości i ograniczenia.Oczywiście pierwsza myśl, jak wpadła mi do głowy dotyczyła ograniczeń i to finansowych. Druga myśl brzmiała, że właśnie wyłazi ze mnie przyziemna materialistka. Zgoda, bez pieniędzy nie da się żyć, ale przy odrobinie kreatywności i przy małych nakładach, da się wyzwolić możliwości. Tym bardziej, że pytania pomocnicze dotyczyły takich sfer jak: intelektualne, emocjonalne, w kontaktach z innymi, w spełnianiu swych ról życiowych, w roli kobiety, w spełnianiu potrzeb. A o ograniczeniach finansowych ani słowa. No pięknie się oceniam, przez pryzmat pieniędzy.

wtorek, 10 marca 2015

Płachta na byka

Ostatnio uczestniczyłam w warsztatach, z których najważniejszą naukę jaką wzięłam, była praca nad słowem: "muszę".

Słowo to jest wszechobecne w dzisiejszym świecie, w poradnikach, w instrukcjach, w planach osobistych, w stawianiu sobie celów. Długi czas moje „muszę” miało dwa oblicza: to, które pochodziło z mojego wnętrza i to, które docierało do mnie jako przymus środowiskowy. I to „muszę” z zewnątrz działało na mnie jak czerwona płachta na rozjuszonego byka. Nagle do rozmowy w miłej atmosferze wkraczało poczucie buntu, złość, które zmieniały całkowicie mój stan emocjonalny.

niedziela, 8 marca 2015

Być kobietą

A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał, 
Jest więc odtąd na wieki i grzeszna, i święta, 
Zdradliwa i wierna, i dobra i zła, 
I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza... 
I anioł i demon, i upiór i cud, 
I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna. 
Początek i koniec - kobieta - to ja. Julian Tuwim "Ewa"
 


czwartek, 5 marca 2015

Mapa marzeń działa!

Moją drugą mapę marzeń sporządziłam w nowiu Koziorożca 22 grudnia 2014 roku. To był taki bardzo astrologiczne magiczny moment, gdy słońce i księżyc jednocześnie rodziły się na nowo, aby zaczarować swoje życie

Po wykorzystaniu wskazówek zawartych w "Kompasie Marzeń" mapę sprowadziłam do dwóch najważniejszych marzeń: moje zdrowie, szczególnie zrzucenie szkodliwych kilogramów i uzyskanie stabilizacji finansowej, pozwalającej na naprawienie wielu innych spraw. Uwzględniłam na mojej mapie także kształty, żywioły, symbole, podpisałam swoje marzenia. Powiesiłam nad biurkiem, przy którym często siedzę, co sprawia, że na nią zerkam codziennie. Myślałam, że moja mapa po prostu będzie „wzmacniać” moje marzenia i dodawać mi motywacji do pracy nad ich realizacją. Ale moja mapa marzeń działa zupełnie inaczej, niż się spodziewałam.

poniedziałek, 2 marca 2015

Najważniejsze - najpierw


Chodzenie na spotkania Al-Anon przyniosło mi wiele dobra i pogody ducha w życiu. Pracuję tam nad swoim rozwojem osobistym, ale biorę też dużo dla siebie. Czymś naprawdę fajnym i pomocnym są hasła. Jedno z moich ostatnich zadań w osobistym programie terapii brzmiało: jaką mam hierarchię ważności potrzeb? Odpowiedź przyszła niemal automatycznie i było to jedno z haseł właśnie: Najważniejsze – najpierw. W sytuacji, kiedy cieknie kran, w kącie leży sterta prania, w garnku wrze woda, a firanka się pali, nikt nie ma raczej problemu z określeniem hierarchii ważności. Najpierw należy ugasić firankę.

poniedziałek, 23 lutego 2015

Pokonać uprzedzenia

"Pasje i uprzedzenia rządzą światem, tyle, tylko, że nazywane są przyczyną." John Wesley

Uprzedzenie jest postawą, na którą składają się: komponent afektywny lub emocjonalny (złość serdeczność, wrogość, niepokój), komponentu poznawczego, który obejmuje przekonania lub myśli oraz komponentu behawioralnego, który odnosi się do działań. Oznacza to, że ludzie nie tylko przyjmują określone postawy, lecz również działają zgodnie z nimi. Uprzedzenia dzielą ludzi, dotyczą wszystkich, każdy je ma. Uprzedzenia mogą dotyczyć koloru skóry, pochodzenia etnicznego, wyznania, światopoglądu, płci, orientacji seksualnej. Ale nie tylko, do wywołania uprzedzenia wystarczy nawet kolor oczu.

niedziela, 22 lutego 2015

Siła uprzedzeń




Każdy z nas, kiedy znajdzie się w nowej dla niego sytuacji korzysta z mechanizmów poznawczych, aby uporządkować napływające dane. 

I tak znajdując się przykładowo w ciemnej uliczce i widząc zbliżającą się sylwetkę postawnego mężczyzny z wyciągniętymi rękami, zazwyczaj czym prędzej oddalamy się w bezpieczniejsze miejsce, nie zastanawiając się nad intencjami tej osoby. W większości przypadków jest to postępowanie jak najbardziej słuszne, bo prawdopodobieństwo, że jest to facet niosący szybę, jest naprawdę niewielkie. Jednak nie zawsze człowiek, któremu przypisujemy pewien zestaw cech na podstawie naszych spostrzeżeń i doświadczeń życiowych musi je mieć.

środa, 18 lutego 2015

Koci dzień

No tak, jak ja tak zdeklarowana kociara mogłam nie zamieścić postu z okazji dnia kota, który wczoraj był obchodzony? 

A no cóż, z prostego powodu. W przeciwieństwie do wielu właścicieli, którzy twierdzą, że ich zwierzątka są najpiękniejsze, najmądrzejsze, najukochańsze, ja o moim pupilu mogę napisać tylko, że jest wredny. A takich rzeczy nie wypada pisać w dniu jego święta.

sobota, 14 lutego 2015

Ach, Walenty, Walenty...

Ze świętym Walentym jest trochę jak ze świętym Mikołajem. Został zbyt mocno skomercjalizowany, w wyniku czego święto każdy zna, a samego świętego już nie kojarzy. 

Walentynki mają chyba tylu samo przeciwników, co zwolenników. Przeciwnicy Walentynek uważają to święto za amerykański wymysł speców od reklamy, aby przerwać stagnację w handlu pomiędzy Bożym Narodzeniem, a Wielkanocą.  Zawsze wzrasta sprzedaż kwiatów, kartek, słodyczy, biżuterii i bielizny oraz wszelkich innych serduszkowych akcesoriów. Osoby określające się jako single, twierdzą, że walentynki są wyrazem tyranii społecznej ludzi będących w związku, który piętnuje osoby żyjące w pojedynkę, a ludziom samotnym jeszcze mocniej przypomina o ich samotności. Tradycyjni konserwatyści uważają, że dzień zakonach powinno się w Polsce świętować 21/22 czerwca w noc Kupały, zwane inaczej Sobótką, chociaż to święto też ma pogańskie pochodzenie, więc ogólnie się nie przyjęło tak dobrze jak Walentynki.

piątek, 13 lutego 2015

Piątek, trzynastego


Dzień, w którym trzynasty dzień miesiąca wypada w piątek jest uważany za pechowy nie tylko w Polsce, ale również w Estonii, Niemczech, Austrii, Finlandii, Irlandii, Szwecji, Danii, Norwegii, Bułgarii, Islandii, na Słowenii, Słowacji oraz Filipinach. 

czytaj dalej

czwartek, 12 lutego 2015

NIE znaczy nie


„Nie” stanowi pełne zdanie. Debby C.

Dziś postanowiłam porozpatrywać słowo „nie”. Można je przeanalizować na bardzo wiele sposób, ale każdy powinien doprowadzić do tego samego wniosku. Słowo „nie” oznacza brak zgody. A tymczasem logika swoje, a życie swoje. Po pierwsze utarty już frazes, że gdy kobieta mówi nie, to znaczy: może później, próbuj jeszcze raz, chciałabym, ale boję się, zgodziłabym się, ale za pierwszym razem nie wypada, chciałbym powiedzieć tak, ale wyjdę w twoich oczach na łatwą… Wszystkie te interpretacje wypowiedzi zapewne wymyślili mężczyźni w kontekście zachowań seksualnych, ale nawet kobiety w nie wierzą. Chyba każdemu się kojarzą siedemnastowieczne romansidła, w których panna najpierw musiała odmówić kawalerowi, bo na tym właśnie polegały zaloty. I to przekonanie dotrwało do dziś wyrządzając wiele szkody komunikacji interpersonalnej.

niedziela, 8 lutego 2015

Poczucie bezpieczeństwa

Potrzeba bezpieczeństwa należy do elementarnych potrzeb człowieka i w piramidzie potrzeb Maslowa zajmuje miejsce tuż nad potrzebami fizjologicznymi. 

Czasami obie te grupy potrzeb tak bardzo się ze sobą zazębiają, że trudno ocenić, którą z potrzeb zaspakajamy. Ogólnie jako bezpieczeństwo określa się spokój związany z bezpieczeństwem ekonomicznym, fizycznym, emocjonalnym. Potrzebę bezpieczeństwa także uwzględniają wszelkie kodeksy prawne, handlowe i wiele programów politycznych. Poczucie bezpieczeństwa jest bardzo ważne, aby iść w rozwoju osobistym naprzód. Bez tego poczucia trudno zaspakajając potrzeby społeczne, intelektualne, samorealizacji. Bo bez trudu mogę postawić argument, że raczej nie zacznę zachwycać się powieścią Moliera, gdy nad głową szaleje burza. Wydaje się pozornie, że jeśli ktoś ma własny kawałek dachu nad głową i źródło utrzymania, też może czuć się bezpiecznie, ale to tylko pozorne wrażenie. Gdyby tak było, ludzie nie uciekali by z własnych mieszkań, od własnych rodzin w rozmaite „poprawiacze nastroju”.

środa, 4 lutego 2015

Tworzenie rzeczywistości


Wiara w przeznaczenie, jako coś co zostało zaplanowane od momentu urodzenia aż do śmierci przez los lub jakaś istotę wyższą jest równie popularna, jak krzywdząca.

Ale jest również idealnym usprawiedliwieniem dla wszystkich życiowych porażek i niepowodzeń. Powiedzenie „bo los tak chciał” zdejmuje odpowiedzialność za własne życie. Po drugiej stronie znajduje się stwierdzenie, że myśli tworzą nasze życie, naszą rzeczywistość, nasze przeznaczenie. Dla racjonalnego umysłu przyjęcie do wiadomości, że cokolwiek pomyślę, może się stać, jest tak absurdalnym pomysłem, jak wiara w jednorożce. Po zderzeniu się z tą koncepcją lepiej wrócić czym prędzej do wygodnej wiary w los, wpojonej w ludzkie głowy przez poprzednie pokolenia.

środa, 28 stycznia 2015

Wbrew sobie

Są takie dni w tygodniu, gdy nic mi się nie układa i jak na złość wypada wszystko z rąk” to cytat jednej piosenek Urszuli Sipińskiej i ma to odniesienie i do moich dni. Są takie momenty, kiedy mam dość i poczucie, że całego mojego optymizmu i pozytywnego myślenia nie starcza mi na naprawienie tego, co się właśnie wali na moją głowę. Wtedy niestety wraca schemat mojego dawnego, współuzależnieniowego myślenia o tym, że jestem bezsilna, beznadziejna i nie warto się starać. Mam ochotę w takich momentach znowu schować się w stereotyp „chodzącego nieszczęścia” i przestać odczuwać; przestać myśleć, przestać pytać. Ale jednocześnie jestem teraz na nowej drodze, na której niczym drogowskaz pojawiają się myśli, że ciągłe użalanie się nad sobą, krytykowanie siebie, nawrzucanie sobie i zdołowanie się to prosta droga do autodestrukcji i prowadzi donikąd: do braku celu, braku perspektyw i pustki.

piątek, 23 stycznia 2015

Krowa Kalego

Nie ukrywam, że odkąd weszłam na drogę rozwoju, stałam się obserwatorką życia. Swojego i innych, bo wszystkie te nici są powiązane.

I dzisiaj chciałabym się odnieść do obserwacji z życia innych. Prasa jest pełna nienawiści, pesymizmu i wzajemnych oskarżeń, bo dobre wiadomości się kiepsko sprzedają. W zależności od poglądów politycznych, od poglądów dotyczących wiary i niewiary, od preferencji moralnych i seksualnych, pojawiają się różne grupy polityczne i społeczne, które się wzajemnie zwalczają, a każda uważa, że tylko jej poglądy są słuszne. Oprócz radykalnych odłamów są także i umiarkowane, o których myślałam, że są otwarte na dyskusje i funkcjonują zdroworozsądkowo.

wtorek, 20 stycznia 2015

Cukier i pieprz


Cierpienie nie uszlachetnia, cierpienie unieszczęśliwia. 

Już kiedyś pisałam o cierpieniu, właśnie w kontekście utartego przez lata przekonania, że aby być szlachetnym człowiekiem, trzeba być naznaczonym cierpieniem. A jakby na potwierdzenie tego stereotypu wkładano mi do głowy życiorys Mickiewicza, który cierpiał za miliony, Chopina usychającego na emigracji czy ostatnio papieża zmagającego się z Parkinsonem. Oczywiście z faktami dyskutować nie mam zamiaru, ale moim skromnym zdaniem, to, że ci ludzie stali się przykładami patriotyzmu i wielkości, to nie kwestia cierpienia tylko charakteru. Uważam, że wcale nie trzeba cierpieć za innych, za grzechy, za ideę, aby móc być szczęśliwym i dawać szczęście innym. Powiedziałabym, że jest wręcz przeciwnie, zmaganie się z cierpieniem odbiera energię i odciąga od czynienia rzeczy wielkich i mniejszych.